Od 10 lipca osoby przybywające na Wyspy z 17 krajów UE w tym Polski, z krajów EFTA, z Andory, Grenlandii, Monako, San Marino, Liechtensteinu, Wysp Owczych, Watykanu, z Turcji, z Azji (Australii, N. Zelandii, Hongkongu, Korei, Japonii, Makau, Tajwanu, Wietnamu), z wielu wysp i archipelagów (Antigua i Barbuda, Aruba, Grenada, Réunion, Gwadelupa, Bahamy, Barbados, Seszele, Bonaire, Sint Eustatius and Saba, Jamajka, St. Barthélemy, Curacao, St Kitts and Nevis, St Lucia, St Pierre et Miquelon, Dominica, Trynidad i Tobago, Fidżi, Mauritius, Francuska Polinezja, Nowa Kaledonia), o ile nie przebywały albo odwiedzały w poprzednich 14 dniach innego kraju czy terytorium, nie będą musiały poddawać się dwutygodniowej izolacji.
Czytaj także: Kwarantanna dla Polaków wracających z zagranicy zniesiona
Portugalski sektor turystyki zareagował z wściekłością i niedowierzaniem na tę decyzję Londynu, która odstraszy Brytyjczyków do spędzania tam urlopów. W 2019 r. kraj ten odwiedziło 2,1 mln Wyspiarzy — pisze Reuter.
- Mamy nadzieję, że ta decyzja, która wydaje nam się mocno nieuczciwa i błędna, zostanie skorygowana jak najszybciej. Zaprzyjaźnione kraje traktują siebie inaczej — oświadczył mister spraw zagranicznych Augusto Santos Silva.
- Restauracje dostosowały się, wszystkie strefy są odkażane, maski na twarzy obowiązkowe, szpitale przygotowane, lekarze przeszkoleni. Region przygotował się — powiedział burmistrz z turystycznego regionu Algarve, Antonio Pina. — Do koncentracji zachorowań na wirusa doszło na obrzeżach Lizbony, gdzie nie ma hoteli, restauracji dla turystów. Źle to wytłumaczono Brytyjczykom — stwierdził Raul Martins ze Zrzeszenia Portugalskich Hoteli. — Ukarano nas za mówienie prawdy w czasie, gdy trzeba zachować przejrzystość — oświadczył szef organu ds. turystyki z Algarve, Joao Fernandes.