Pod koniec września 2015 roku, na prośbę będącego w coraz trudniejszej sytuacji reżimu Al-Asada, w syryjski konflikt zaangażowała się Rosja. Pierwotnym uzasadnieniem jej interwencji była chęć pokonania ISIS, ale nikt nie miał wątpliwości, że prawdziwym celem jest utrzymanie dyktatora przy władzy. Mimo wsparcia ze strony Iranu i ugrupowań Hezbollahu siły rządowe w Syrii miały kłopoty już od dłuższego czasu. Rosji natomiast udział w wojnie był bardzo na rękę. Prezydent Putin chciał w ten sposób wyrazić sprzeciw wobec polityki Zachodu i rzucić wyzwanie monopolowi Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie, który trwał od dziesięcioleci.
Litania cierpienia bez końca
W marcu 2016 roku wziąłem trzy tygodnie urlopu, by pojechać do znajdującego się tuż przy tureckiej granicy małego szpitala w Reyhanli. Pacjentom z Syrii wolno tam było przekraczać granicę, by uzyskać w placówce pomoc medyczną. Wiele tamtejszych przypadków wzruszało mnie do łez, nawet podczas badań w izbie przyjęć. Ze względu na Molly (córka autora – red.) jeszcze bardziej angażowałem się w pomoc dzieciom. Pewna mała dziewczynka, która kilka miesięcy wcześniej ucierpiała w ataku bombowym, uległa tak poważnym poparzeniom, że straciła obydwie ręce, a jej twarz była strasznie okaleczona. Rodzice przywieźli ją do przychodni w wózku ocienionym parasolem, żeby nikt nie mógł jej zobaczyć, i pokazali mi jej zdjęcie zrobione przed nalotem. Wyglądała na nim jak Molly. Myślałem, że pęknie mi serce.
19 lipca 2016 roku droga Castello została zamknięta, a wschodnie Aleppo całkowicie otoczyły siły rządowe. Abu Waseem wysyłał mi cały czas przez aplikację WhatsApp filmy i zdjęcia przypadków, w których potrzebował konsultacji. Kiedy tylko mogłem, chętnie mu pomagałem, ale wydawało się, że ta litania cierpienia nie ma końca. Niewdzięczny charakter tej pracy najwyraźniej odbijał się też na nastroju Abu Waseema. Pewnego dnia wysłał mi dwa zdjęcia dziecka, które odniosło potworne obrażenia, i napisał:
– Spójrz na tę dziewczynkę. To ofiara dzisiejszego bombardowania rosyjskich samolotów. Straciła jedno ramię i całą twarz.
– To okropne – odpisałem. – Myślisz, że przeżyje?