Buda ocenił, że "aktywność Senatu" przy procedowaniu ustawy o głosowaniu korespondencyjnym (Senat zajmował się nią 29 dni, do 6 maja, gdy do wyborów pozostawały cztery dni; zgodnie z konstytucją Senat ma 30 dni na procedowanie ustawy przyjętej przez Senat - red.) "spowodowała redukcję poparcia dla kandydata tego środowiska z 20 do 4 proc." (chodzi o Małgorzatę Kidawę-Błońską, która w ostatnim sondażu IBRIS dla "Rzeczpospolitej" uzyskała 4,5 proc. poparcia).
- Jeśli obstrukcja by się powtórzyła, wówczas będzie miało to wpływ na każdego z kandydatów - stwierdził Buda dodając, że w Platformie "trwają dyskusje" i "konflikt" wokół zmiany kandydata na prezydenta.
Buda przekonywał też, że przyjęta 12 maja - przy sprzeciwie m.in. Koalicji Obywatelskiej - ustawa o szczególnym trybie wyborów prezydenckich w czasie epidemii "powinna być w 99 proc. popierana przez opozycję" ponieważ spełnia większość postulatów zgłaszanych przez opozycję - wskazał w tym kontekście to, że zarejestrowani już przed wyborami zaplanowanymi na 10 maja kandydaci nie muszą ponownie zbierać podpisów pod swoją kandydaturą oraz to, że ustawa przywraca rolę PKW przy organizacji wyborów.
- Słyszeliśmy te argumenty w mediach i z dużą aprobatą do nich podeszliśmy - podkreślił Buda.
Na pytanie dlaczego ustawa przyznaje marszałek Sejmu możliwość swobodnego kształtowania terminów związanych z wyborami (m.in. wyznaczenia czasu, w którym nowi kandydaci, którzy chcieliby się zarejestrować, mogą zbierać podpisy pod swoją kandydaturą), Buda odparł, że w obecnej sytuacji "trzeba być elastycznym" np. w związku z możliwością ponownego nasilenia się epidemii.