Przed rozpoczęciem narady informacje z obozu Zjednoczonej Prawicy były sprzeczne, ale rzeczywiście niektórzy podpowiadali plan, w którym - jeszcze dziś - marszałek Sejmu Elżbieta Witek mogłaby ogłosić termin wyborów prezydenckich na 23 maja.
Z informacji "Rzeczpospolitej" wynikało, że w PiS są politycy przekonani, że Sąd Najwyższy nie zajmie się kwestia wyborów prezydenckich lub też nie orzeknie o ich nieważności. Rola SN była jednym z elementów porozumienia Gowin-Kaczyński.
Jednak był również scenariusz, że cała sytuacja to tylko próba sił, która ma doprowadzić do przyjęcia takich, a nie innych zapisów w nowelizacji ustawy dotyczącej wyborów korespondencyjnych, która ma w przyszłym tygodniu trafić do Sejmu.
Podjęcie decyzji o wyborach 23 maja oznaczało najpewniej rząd mniejszościowy. Jak udało się nieoficjalnie ustalić, wieczorem nie będzie orędzia marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Porozumienie Jarosława Kaczyńskiego z Jarosławem Gowinem zostało utrzymane.