Plus Minus: Co mapa mówi nam o pandemii?
Na pierwszy rzut oka, że wirus nie respektuje granic – podobnie jak na przykład pogoda. Jeśli na mapie fizycznej rozrysujemy sobie przypadki zakażenia koronawirusem, w żaden sposób nie rozpoznamy na niej granic państwowych. Jednak paradoksalnie, jeśli państwa narodowe te granice zamykają, to przynosi efekt. I to dużo mówi o globalizacji. Bo wirus to tak naprawdę kontakty międzyludzkie. Szybkość jego rozprzestrzeniania się oddaje zażyłość międzynarodowych kontaktów. Ale jeśli wiemy, że wirus przenoszą ludzie, to powstrzymując ruch ludzi – powstrzymujemy wirusa. Czyli nawet w erze globalizacji wciąż jesteśmy w stanie wyznaczyć na mapie symboliczne linie, które oddzielą nas od innych ludzi. Zachować granice. O ile więc wirus tych granic nie dostrzega, o tyle przywódcy państw są w stanie je wykorzystać, by powstrzymać jego rozprzestrzenianie się.
Ale co tak naprawdę pokazuje nam ten kryzys: czy potrzebujemy silniejszych ponadpaństwowych instytucji, czy to jednak władza państw narodowych jest kluczowa dla naszego bezpieczeństwa?
Unia Europejska może odegrać ważną rolę, na przykład zalecić państwom, by jedną granicę zamknąć, a drugą pozostawić otwartą. Ale nie sądzę, by w przypadku tak poważnych kryzysów państwa narodowe czekały na takie rady. Polska nie będzie przecież czekała, aż Bruksela powie jej, co ma robić. O tym najszybciej zadecyduje rząd w Warszawie. Unia oczywiście może pomagać walczyć z wirusem i ma tu pewne kompetencje, ale dużo większe mają państwa.
Co więc pandemia mówi nam o roli Unii Europejskiej?