W marcu upływa 20. miesiąc, od kiedy zaczęłam pełnić funkcję ambasador USA w Polsce i jestem ogromnie dumna z tego, co udało nam się osiągnąć w ramach tych bodaj najważniejszych relacji transatlantyckich.
Dzięki wspólnej pracy Amerykanie i Polacy wzmocnili bezpieczeństwo narodowe naszych krajów, zdywersyfikowali źródła energii w Polsce i oczywiście doprowadzili do zniesienia wiz dla Polaków podróżujących do USA, by wymienić tylko kilka spośród naszych sukcesów.
Sami sobie szkodzą
Co więcej, dwustronna wymiana handlowa osiągnęła rekordowo wysoki poziom, notując w 2019 r. wartość ponad 14 mld dol. Pod znakiem podobnego sukcesu stały też amerykańskie inwestycje w Polsce – ich wartość osiągnęła ponad 43 mld dol. przy wzrostowej tendencji, co było w znacznej mierze możliwe dzięki atrakcyjnemu klimatowi inwestycyjnemu panującemu w Polsce, który sprzyja transferowi technologii i innowacjom.
W ostatnim czasie niektóre z najbardziej znaczących inwestycji amerykańskich obejmowały polski sektor cyfrowy. Inwestycje te mają kluczowe znaczenie dla obu naszych gospodarek. W ich efekcie powstają wysokopłatne miejsca pracy i pozwalają one naszym gospodarkom lepiej konkurować – i wygrywać – na dzisiejszym konkurencyjnym i zglobalizowanym rynku. Aby Polska stała się europejską Doliną Krzemową, co zdaniem moim i wielu innych osób nastąpi w najbliższej przyszłości, musimy zadbać o to, aby nasi decydenci podejmowali właściwe decyzje już teraz.
Ostatnio kilka krajów europejskich jednostronnie wprowadziło lub rozważa wprowadzenie podatku nakładanego na międzynarodowe firmy z sektora cyfrowego, tzw. podatku od usług cyfrowych. Inicjatywy tego typu są wymierzone lub mają nieproporcjonalnie duży wpływ na wiodące amerykańskie firmy technologiczne. Jak mogliśmy się przekonać po reakcji na ostatnią zmianę podatkową we Francji, Stany Zjednoczone nie pozostaną bierne w obliczu dyskryminacji naszych firm.