Marszałek Senatu (KO) prof. Tomasz Grodzki ujawnił we wtorek podczas konferencji prasowej nagranie z relacją swojego byłego pacjenta Tadeusza Staszczyka: do jego mieszkania miał przyjść „wysoki, dosyć tęgawy mężczyzna" i zaproponować mu 5 tys. zł za zeznania obciążające prof. Grodzkiego. Konkretnie – za potwierdzenie, że ten żądał od niego pieniędzy za operację i że je przyjął. Zdarzenie, według Staszczyka miało miejsce 30 grudnia, mężczyzna przedstawił się, że jest „ze szpitala". Były pacjent, którego prof. Grodzki operował w 2012 r. wyrzucił go z mieszkania. – „To jest fałsz, obłuda, draństwo" – mówił w nagraniu o zajściu Tadeusz Staszczyk.
Marszałek Grodzki na konferencji powiedział, że zgłosiło się do niego jeszcze dwóch innych byłych pacjentów, którzy mieli być szantażowani kłopotami ich firm „jeżeli nie zeznają przeciwko mnie" – mówił Grodzki. Chcą pozostać anonimowi.
Przeczytaj też: Owsiak broni Grodzkiego: TVP straciła wszelkie standardy
Adwokat marszałka Jacek Dubois ujawnił, że profesor otrzymuje również groźby. Grodzki apelował do ABW o podjęcie działań, które mają pomóc ustalić, kto szuka na niego haków – marszałek Senatu jest trzecią najważniejszą osobą w państwie. Sprawa jest poważna, nie tylko dlatego, że oferowanie pieniędzy w zamian za zeznania jest przestępstwem. Grodzki stawiał pytania, kto posiadł bazę pacjentów szpitala w Zdunowie, kto odwiedził Tadeusza Staszczyka i kogo stać na wykładanie 5 tys. zł na fabrykowanie dowodów?
Od czasu, kiedy PiS przegrał walkę o fotel marszałka Senatu z opozycją, prawicowe media i politycy nakręcają temat rzekomego przyjmowania korzyści majątkowych przez lekarza Tomasza Grodzkiego, który jest wybitnym specjalistą od przeszczepów płuc.