Seksbiznes braci R. latami był pod specjalną ochroną – nie tylko służb. Czy wyjaśnieniem są właśnie kompromitujące taśmy, o których istnieniu mówi były agent CBA? – ujawniamy drugie dno skandalu obyczajowego z Podkarpacia.
Międzynarodowy seksbiznes braci R. z Podkarpacia był wyjątkowo odrażający. Od ukraińskich sutenerów kupowali kobiety będące w trudnej sytuacji życiowej i materialnej. Ów „dług" musiały u R. odpracować.
Z ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że choć o procederze od lat wiedziało rzeszowskie CBŚ (funkcjonariusze byli darmowymi klientami agencji), latami torpedowano rozbicie biznesu braci R., chociaż likwidowano ich konkurencję na Podkarpaciu. Obecna wiedza rzuca na sprawę nowe światło: czy powodem „bezradności" służb były – nawet rzekome – sekstaśmy z nagranymi VIP-ami?
Parasol ochronny nad Aleksiejem i Jewgienijem R. w Polsce sięgnął dalej niż ochrona służb. Obaj – jak ustaliliśmy – od 1998 do 2009 roku mieszkali w Polsce jako cudzoziemcy z tzw. kartą pobytu stałego. Za popełnianie przestępstw cudzoziemcom grozi deportacja. Jednak w tym samym czasie, gdy R. handlowali kobietami i zmuszali je do prostytucji, dostali z rąk prezydenta RP polskie obywatelstwo, choć powinni być wykluczeni z powodu zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego – opinię dla prezydenta RP musiały wydać w sprawie R. polskie służby – policja i ABW. Kancelaria Prezydenta Andrzeja Dudy odmówiła nam jakichkolwiek informacji w sprawie R.
Wiemy jednak, że w prowadzonym dziś ściśle tajnym śledztwie Prokuratury Krajowej w 2014 r. ABW interesowała się sprawą obywatelstwa dla braci R. W maju 2018 r. za handel ludźmi zostali skazani na symboliczne kary roku i półtora roku więzienia, a zarówno uzasadnienie, jak i śledztwo były „ściśle tajne".