John McCain, bohater amerykańskiej popkultury

Jego dziadek przyjmował kapitulację Japonii, ojciec dowodził okrętem podwodnym podczas II wojny światowej, a on sam był weteranem wojny w Wietnamie i kandydatem na prezydenta USA. Ale John McCain reprezentował nie tylko amerykańską tradycję, stał się też ikoną kultury.

Aktualizacja: 31.08.2018 22:52 Publikacja: 31.08.2018 00:01

John McCain, bohater amerykańskiej popkultury

Foto: AFP

Jest połowa września 2008 roku. Ameryka żyje kampanią prezydencką, w której Barack Obama mierzy się z Johnem McCainem. Z perspektywy lat ta kampania, odbywająca się w cieniu kryzysu finansowego, jawi się dziś jako dość łagodna. Brutalne ciosy nie są na porządku dziennym, zdarzają się rzadko. Należał do nich z pewnością jeden ze spotów, które opublikowali sztabowcy Baracka Obamy. John McCain jest w nim pokazany jako osoba, która nie zna się na nowych technologiach i nie ma kontaktu z szybko zmieniającym się światem. „W 1982 roku John McCain trafił do Waszyngtonu. Wiele rzeczy się od tego czasu zmieniło, ale nie on sam" – mówił narrator klipu. W spocie wykorzystano kadry z lat 80., a także wizerunek samego McCaina w niemodnym garniturze i z dużymi okularami. Pojawiają się również przedmioty z lat 80.: dyskotekowa kula, kostka Rubika, stary telefon stacjonarny. Przesłanie było proste: McCain nie jest człowiekiem z obecnej epoki.

Ale nawet jak na amerykańskie standardy spot był bardzo łagodny. Mimo to wywołał konsternację, a na sztab Obamy spadła fala krytyki. Późniejszy długoletni prezydent USA był wówczas szerzej nieznany na ogólnokrajowej scenie politycznej. W przeciwieństwie do McCaina – człowieka legendy, bohatera, trzeciego pokolenia amerykańskich żołnierzy walczących na różnych wojennych frontach.

Powrót z niewoli

Życie McCaina zmieniła na zawsze wojna w Wietnamie. 26 października 1967 roku samolot 31-letniego McCaina – syna jednego z najważniejszych admirałów amerykańskiej marynarki – został zestrzelony nad terytorium wroga, a on sam trafił do niewoli, w której przebywał ponad pięć lat. W 1973 roku jego zdjęcie maszerującego na lotnisku w Hanoi, w cywilnym ubraniu, w kiepskiej formie po latach tortur i zamknięcia obiegło Amerykę. McCain trafił wtedy na okładki ogólnokrajowych mediów w USA.

Wojenne wspomnienia McCaina, zwłaszcza traumatyczne przeżycia z niewoli, odbiły się w USA szerokim echem, wpływając w znaczny sposób na dyskusję o wojnie. Trzy miesiące po powrocie tekst o nim opublikował magazyn „U.S. News & World Report". Zdjęcie McCaina z prezydentem Nixonem zyskało status ikonicznego.

Rany, które McCain odniósł w trakcie wojny, były widoczne do końca jego życia. Amerykański polityk nie mógł podnieść rąk powyżej poziomu głowy, co zresztą w swoim czasie wyśmiewał obecny prezydent USA Donald Trump.

Gdy w marcu 1973 roku McCain powrócił do USA, ogólnokrajowa dyskusja o wojnie i wpływie, który wywarła na jej uczestników i całe społeczeństwo, zaczęła na dobre się rozkręcać. W 1978 roku w kinach pojawia się „Łowca jeleni" Michaela Cimino, rok później – „Czas Apokalipsy" Francisa Forda Coppoli. McCain, równocześnie ofiara i bohater tego konfliktu, stał się znany w całym kraju, uzyskując wręcz status celebryty. „W przeciwieństwie do wielu powracających z wojny McCain był powitany jako bohater. Dla wielu Amerykanów ludzie zwolnieni wtedy byli rzeczywiście bohaterami. Dla innych symbolizowali katharis, które przechodził kraj kończący swoje zaangażowanie w wojnie" – pisze w książce „John McCain: An American Odyssey" Robert Timberg.

W rozrachunkowym nurcie amerykańskiej kultury, widocznej głównie w filmach z tamtego okresu, McCain odgrywał ważną, choć zakulisową rolę. Wpływał na dyskusję o wojnie w Wietnamie i pośrednio na jej wizerunek w społecznym odbiorze od tej heroicznej strony.

To wszystko pomogło w jego późniejszej politycznej karierze. McCain pojawił się w Senacie już w 1977 roku, jako tzw. łącznik US Navy. Wtedy zaczął zdobywać doświadczenie i kontakty, które okazały się później bezcenne.

W trakcie swojej pierwszej kampanii – do Izby Reprezentantów w 1982 roku – McCain wielokrotnie wracał do czasów niewoli. „Mój dziadek był w US Navy. Mój ojciec był w US Navy. Dużo się przemieszczaliśmy. Gdy o tym myślę, to najwięcej czasu w jednym miejscu spędziłem w (więzieniu - red.) w Hanoi" – mówił, odpierając zarzuty o to, że nie jest związany z miejscem, z którego startuje.

Aktor z dystansem

Żołnierskie wychowanie, życie na walizkach, a nawet traumatyczne przeżycia nie pozbawiły Johna McCaina dystansu do siebie. Amerykanie znali niewielu takich polityków. MCain był częstym bywalcem kultowego programu komediowego stacji NBC: „Saturday Night Live". Występował w nim zarówno jako gość, jak i gościnnie jako aktor, jak w 2002 roku, gdy w skeczu „To Love, Honor and Stalk" grał psychopatycznego męża naruszającego przestrzeń osobistą małżonki.

Do studia McCain zawitał też przed dniem wyborów 2008 roku i w ironiczny sposób podsumował własne strategie wyborcze – w tym na „Smutnego dziadka" i „Podwójny Maverick" (to nawiązanie do jego przydomka „maverick", czyli niezależny; słowo to może jednak oznaczać także m.in. karcianego szulera). Dziś pojawianie się polityków w SNL jest już na porządku dziennym, ale to McCain był prekursorem kreowania własnego wizerunku w skeczach, przez wielu uważanych za strategię dość ryzykowną. Polityk z Arizony wydawał się przy tym po prostu dobrze bawić.

W kampanii 2008 roku McCain – na wiele lat przed erą Donalda Trumpa – zdecydował, że Sarah Palin, obecnie na marginesie amerykańskiej polityki, a wtedy gubernator stanu Alaska, będzie kandydatką na wiceprezydenta. Komentatorzy z mainstreamu byli zgodni: Palin nie nadaje się na to stanowisko. Prawica uznała wybór za strzał w dziesiątkę. Wybór Palin podgrzał atmosferę i tak już zawziętej wtedy kampanii. A opisująca ją reporterska książka Marka Halperina i Johna Heilmanna „Game Change: Obama and the Clintons, McCain and Palin, and the Race of a Lifetime" z miejsca stała się bestsellerem. I to na tyle dużym, że w 2012 roku na jej podstawie nakręcono film w gwiazdorskiej obsadzie. W roli McCaina wystąpił Ed Harris. Palin zagrała Julianne Moore. Sam McCain deklarował, że nie chce go oglądać.

Kampania w 2008 roku była tylko jednym z epizodów długiego publicznego życia McCaina, które trafiły na ekrany. W maju 2018 roku pojawił się film dokumentalny „John McCain: For Whom the Bell Tolls" , w którym senator i postacie znane z amerykańskiego życia publicznego opowiadają o nim i jego historii. Ten film stał się w jakimś sensie pożegnaniem, a senator zgodził się na wystąpienie w nim już po tym, gdy zdiagnozowano u niego raka mózgu. Nawet wtedy film był krytykowany za pomijanie niektórych bardziej kontrowersyjnych epizodów z politycznej kariery McCaina.

Wspomniany wcześniej aktorski udział w „Saturday Night Live" nie był jedynym przypadkiem, gdy McCain dał się poznać z talentu komediowego. We wrześniu 2012 roku wystąpił w premierowym odcinku piątego sezonu znanego serialu komediowego „Parks and Recreation", opowiadającego o pracy urzędników Wydziału Parków i Rekreacji niewielkiego miasteczka. Był to jeden z jego ulubionych seriali. McCain pojawił się też na krótko, jako statysta, w jednym z odcinków innego telewizyjnego hitu – „24 godziny" – dobrze znanego też w Polsce.

Ikona niezależności

McCain rozumiał, że – zgodnie ze słowami republikańskiego doradcy i stratega Lee Atwatera – „percepcja to rzeczywistość". Połączył w budowaniu swojego wizerunku cechy osobiste z politycznymi. W amerykańskiej świadomości politycznej – a zwłaszcza w ostatnich latach, gdy spierał się z Trumpem i jego wizją Partii Republikańskiej – kojarzył się z określeniem „maverick", które na trwałe do niego przylgnęło. McCain miał własne zdanie, gdy republikanie byli partią w stylu Ronalda Reagana i George'a W. Busha, jak i wtedy, gdy prezydentem został Donald Trump. „Straight Talk Express" (Ekspres szczerych rozmów) – tak nazywał się jego kampanijny autobus, w którym spędzał dziesiątki godzin na rozmowach z dziennikarzami. Nietrudno się domyślić, że dziennikarze go z tego powodu uwielbiali, przez całą karierę cieszył się wśród nich dobrą reputacją.

W pewnym momencie McCain-polityk i McCain-ikona stali się nierozerwalni. Dziennikarstwo stawało się bardziej osobiste, bardziej spolaryzowane, bardziej skupione na osobowościach, a mniej na programach, a marka McCaina trwała.

Bywało, że stawał się częścią nowych medialnych czasów, w których rozrywka i show są równie ważne jak informacje. W epoce „infotainment" politycy zaczęli być celebrytami, postaciami wpływającymi na wyobraźnię kultury masowej.

Siłą rzeczy wyśmiewany przez demokratów za technologiczną abnegację musiał więc McCain zaistnieć też w świecie mediów społecznościowych. Miał własne konto na Twitterze, ale w walce na twitterowe argumenty, w odpieraniu zaczepek i prowokacji, pomogła mu też córka – Meghan, blogerka, komentatorka, publicystka, autorka książek i celebrytka, która przebiła się do świata popkultury. I to tak skutecznie, że dla wielu osób z pokolenia tzw. milenialsów to ona była tą najbardziej znaną posiadaczką nazwiska McCain. Meghan wielokrotnie broniła swojego ojca w zaciekłych twitterowych starciach.

„John McCain nie wierzył, że jest coś takiego jak druga strona. Jego zdaniem wszyscy jesteśmy ludźmi i Amerykanami. Gdy powrócił do Senatu, by zagłosować w sprawie służby zdrowia, opublikowałem wpis ze zdjęciem »bohater«. Dziękuję za służbę, senatorze" – to wpis na Instagramie Damona Lindelofa, współtwórcy serialu „Zagubieni". John McCain wierzył w pracę ponad podziałami partyjnymi, co w obecnej Ameryce (i nie tylko) jest czymś niezwykle rzadkim. Wpis liberała, jakim jest Lindelof, najlepiej pokazuje, jaką reputację miał McCain nawet w czasach, gdy nie ma politycznych konkurentów, a są tylko wrogowie, z którymi nie tylko nie można się zgadzać, ale też których trzeba zniszczyć.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Jest połowa września 2008 roku. Ameryka żyje kampanią prezydencką, w której Barack Obama mierzy się z Johnem McCainem. Z perspektywy lat ta kampania, odbywająca się w cieniu kryzysu finansowego, jawi się dziś jako dość łagodna. Brutalne ciosy nie są na porządku dziennym, zdarzają się rzadko. Należał do nich z pewnością jeden ze spotów, które opublikowali sztabowcy Baracka Obamy. John McCain jest w nim pokazany jako osoba, która nie zna się na nowych technologiach i nie ma kontaktu z szybko zmieniającym się światem. „W 1982 roku John McCain trafił do Waszyngtonu. Wiele rzeczy się od tego czasu zmieniło, ale nie on sam" – mówił narrator klipu. W spocie wykorzystano kadry z lat 80., a także wizerunek samego McCaina w niemodnym garniturze i z dużymi okularami. Pojawiają się również przedmioty z lat 80.: dyskotekowa kula, kostka Rubika, stary telefon stacjonarny. Przesłanie było proste: McCain nie jest człowiekiem z obecnej epoki.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Co łączy składkę zdrowotną z wyborami w USA
Plus Minus
Politolog o wyborach prezydenckich: Kandydat PO będzie musiał wtargnąć na pole PiS
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta