Bartosz Tiutiunik: Przyzwoitość powinna działać w obie strony

Gdy adwokat umawia się z aplikantem na wynagrodzenie i nie dotrzymuje zobowiązania, należy to piętnować. Podobnie jak to, że aplikant pracuje za darmo. Takich przypadków nie można akceptować i nie ma na nie zgody samorządu – mówi Bartosz Tiutiunik, wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej.

Publikacja: 11.09.2022 21:51

Bartosz Tiutiunik

Bartosz Tiutiunik

Foto: PAP/Piotr Nowak

Czy Naczelna Rada Adwokacka zdiagnozowała jakiekolwiek nieprawidłowości w wynagradzaniu aplikantów?

W związku z petycją, która była procedowana w Sejmie, wypowiedziami przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości w tej sprawie, a także głosami aplikantów w przestrzeni publicznej Naczelna Rada Adwokacka zwróciła się do okręgowych rad adwokackich o informacje. Sprawdziliśmy, czy rzeczywiście sposób wynagradzania aplikantów przez adwokatów, rozliczenia finansowe między nimi w poszczególnych izbach są problemem na tyle istotnym, by powodowały postępowania skargowe lub dyscyplinarne z udziałem adwokatów.

Z danych statystycznych, które spłynęły z poszczególnych izb, wynika, że są to dosłownie jednostkowe sytuacje – dwa postępowania, w tym jedno umorzone, drugie w toku. Z tego punktu widzenia nie jest to problem istotny i powszechny. Od aplikantów adwokackich, a przecież są oni członkami samorządu adwokackiego, poza tymi przypadkami nie było zawiadomień o nieprawidłowościach na tle finansowym, których mieliby się dopuścić adwokaci.

Te dane zadowoliły NRA?

W tej sprawie nie chodzi o zadowolenie czy dobre samopoczucie. Mam świadomość, że aplikanci adwokaccy czy szerzej: młodzi wykształceni ludzie, w Polsce często zarabiają mniej, niż oczekują, lub mniej, niż powinni. Problem ten jest jednak złożony. Dotyczy wielu grup zawodowych, w tym prawników. Dane, które uzyskała NRA z izb, pokazują jednak, że problem nie jest tej rangi, jak na przykład próbuje go kształtować autor petycji, która trafiła do Sejmu. Dostrzegamy go jednak i nie bagatelizujemy. Nigdy, jeśli chodzi o władze adwokatury, nie było i nie będzie przyzwolenia na niepłacenie aplikantom za wykonywaną pracę.

Czytaj więcej

Aplikantka: Za każdą pracę należy się wynagrodzenie

To skąd się bierze problem?

Funkcjonowanie aplikantów adwokackich na rynku pracy jest dość szczególne. Nie da się wprost przenieść do każdej relacji aplikant–adwokat zasad stricte rynkowych, gdzie jedna ze stron za określoną wartość majątkową kupuje towar w postaci wiedzy, pracy i kompetencji, a druga pracę i umiejętności wycenia i sprzedaje. Aplikacja adwokacka jest nie tylko, a nawet nie przede wszystkim okresem wykonywania pracy dla patrona lub adwokata, okresem nastawionym na zysk i sukces finansowy, ale czasem, w którym aplikant ma zostać przygotowany do wykonywania zawodu. To czas nauki. To nie jest – jak często tłumaczę aplikantom – „czas żniw”, ale jeszcze ciągle „czas siewu”. Absolwenci studiów prawniczych posiadają wiedzę prawniczą. Jest to jednak zwykle wiedza teoretyczna. Siłą rzeczy nie posiadają umiejętności praktycznych istotnych dla pracy w kancelarii adwokackiej. Te umiejętności muszą nabyć w toku aplikacji. Adwokat sprawujący funkcję patrona lub współpracujący z aplikantem musi poświęcić mu określony czas na jego prawniczą, zawodową edukację. To jest pewien szczególny ekwiwalent ze strony adwokata w ramach stosunku szkolenia łączącego go z aplikantem. Należy również ten czynnik brać pod uwagę przy analizie zagadnienia, o którym rozmawiamy. Wiedza patrona jest często wypadkową wielu lat praktyki i doświadczeń zawodowych. Nie znajdzie się jej w książkach i komentarzach prawniczych. Z jednej strony aplikant oczywiście ma prawo oczekiwać wynagrodzenia, z drugiej jednak – i jest to też określona wartość – nauki przygotowania do zawodu.

Gdy przyjmujemy pracownika do pracy, wymagamy konkretnych umiejętności. O aplikancie wiemy, że ma się pewnych rzeczy dopiero nauczyć.

Tak to wygląda w praktyce. Jeśli mówimy o stosunku pracy, gdzie kancelaria adwokacka szuka do określonej pracy na określonym stanowisku prawnika, a dodatkowym elementem, który zwiększa jego atrakcyjność, jest to, że jest jednocześnie aplikantem adwokackim, to mamy do czynienia z oczekiwaniami kancelarii, że pozyska do pracy określoną osobę. Wtedy standardem powinna być umowa o pracę lub inna forma zatrudnienia i wynagrodzenie, które jest determinowane zakresem obowiązków, gdzie czynnik edukacyjny z punktu widzenia kancelarii, w której prawnik będzie zatrudniony, schodzi na dalszy plan albo w ogóle go nie ma.

Jeśli natomiast absolwent prawa chce robić aplikację adwokacką, chce być adwokatem i chce być do tego jak najlepiej przygotowany, i szuka atrakcyjnego patrona, to sprawa wygląda nieco inaczej. Aplikant przez pierwsze pół roku aplikacji nie ma uprawnień do występowania w zastępstwie adwokata przed sądami i innymi organami. Nawet po uzyskaniu tych uprawnień nie jest osobą zawodowo samodzielną i decyzyjną. Czynności podejmuje pod nadzorem adwokata i to adwokat ponosi odpowiedzialność za ewentualne błędy aplikanta. Musi go do tych czynności przygotowywać, to jest właśnie ten element edukacyjny. Swobodzie umów pozostawione jest to, w jaki uczciwy sposób, uwzględniający te elementy, aplikant i adwokat sobie tę relację ułożą i jaką podstawę prawną współpracy wybiorą: umowę na pełen etat, na pół etatu, bo aplikant jeszcze gdzieś pracuje, umowę zlecenia czy samozatrudnienie.

Jednym słowem, w grę wchodzą zasady rynkowe.

Po części tak. Na przykład są izby, gdzie aplikant, jako osoba, która współpracuje z adwokatem, jest współpracownikiem cennym, bo aplikantów jest mało, ale są izby, gdzie aplikantów jest dużo. To również ma wpływ na kształtowanie sytuacji finansowej aplikantów. W tych izbach, gdzie aplikantów jest mniej, naturalnie jednym z czynników przekonania aplikanta do współpracy jest wysokość wynagrodzenia.

Aplikant aplikantowi też nierówny. Jedni są zdolniejsi, inni mniej.

Oczywiście, jak w każdej dziedzinie czy zawodzie. Nie można wprowadzać równej zasady, że aplikant ma zarabiać w toku aplikacji określoną kwotę miesięcznie. Pewne jest jedno: w relacjach adwokat–aplikant nie powinno być zachowań nieuczciwych, które by wykorzystywały podległość czy fakt, że aplikant owego patronatu potrzebuje. Jeśli obie strony decydują się na współpracę na określonych warunkach i zasadach, w tym finansowych, to te warunki i zasady powinny być przestrzegane.

A jeśli tak nie jest? Co powinien zrobić aplikant?

Tam, gdzie tak nie jest, adwokat, z którym aplikant współpracuje, powinien być pierwszym adresatem ewentualnych uwag i zastrzeżeń, jeżeli nie wypełnia wcześniejszych zobowiązań. Jeżeli to nie przynosi oczekiwanych rezultatów, nie będzie żadnym nadużyciem zgłoszenie problemu dziekanowi. Taka powinna być ścieżka rozwiązywania problemów. W ostateczności, jeżeli te drogi zawiodą, pozostanie postępowanie skargowe lub dyscyplinarne. Aplikant ma prawo i obowiązek zgłosić właściwym organom zachowania adwokata, które są nieetyczne. Tak jak wcześniej wspomniałem, na dzień dzisiejszy w skali kraju wiedzieliśmy tylko o dwóch takich sytuacjach.

A czy NRA zbierała informacje anonimowo?

Tak. Mechanizm był taki, że zwróciliśmy się do poszczególnych izb o udzielenie informacji i je uzyskaliśmy. To są dane obiektywne o toczących się postępowaniach. Kolejne dane statystyczne, które uzyskaliśmy, dotyczą form zatrudniania aplikantów w ramach aplikacji adwokackiej. Te informacje również były zbierane anonimowo. Nie wszyscy aplikanci odpowiedzieli, ale nie mamy instrumentów, by ich do tego zmusić.

Wychodzi na to, że adwokaci płacą aplikantom, ale nie zawsze są to wysokie stawki, które młodych ludzi satysfakcjonują.

Jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować umowy o współpracę, gdzie pieniądze, które aplikant dostaje od patrona, nie są może atrakcyjne z punktu widzenia finansowego na rynku usług prawniczych, jednak w umowach tych istnieje ekwiwalent w postaci edukacji przez trzy lata i przygotowanie aplikanta do tego, by w sposób profesjonalny, merytoryczny wykonywał zawód. Oczywiście, jeśli obie strony na początku aplikacji się na to umówią i to akceptują. Natomiast nie powinno dochodzić do sytuacji, gdy któraś ze stron ze swoich obowiązków się nie wywiązuje, w tym adwokat, jeśli chodzi o kwestie płatności.

Tak jak pan mówi: wiedza też kosztuje.

Nie można stworzyć uniwersalnego modelu, który by objął wszystkie relacje aplikant - patron funkcjonujące na rynku. Śledzę komentarze w mediach społecznościowych i pewną absurdalność sytuacji widać po niektórych wpisach. Przykład to aplikantka, która się dziwiła, gdy odpowiedziała na ofertę współpracy z panią mecenas, która była ustanowiona z urzędu. Wartość faktury, którą aplikantka wystawiła za swoją usługę, była wyższa niż stawka z urzędu, którą mecenas dostała. To też trzeba uwzględnić w tej dyskusji. Adwokaci współpracujący z aplikantami prowadzą nie tylko sprawy z wyboru, ale i z urzędu. Sprawy te wymagają określonego nakładu pracy, poniesienia kosztów. Tymczasem stawki za pomoc prawną z urzędu pozostają niezmienione od kilkunastu lat, a Ministerstwo Sprawiedliwości udaje, że nie dostrzega problemu. Stawki te zamykają się na przykład w kwotach 60, 90, 120 czy 180 zł za prowadzenie całej sprawy. Gdyby adwokat chciał zaprosić do współpracy aplikanta adwokackiego i mu za ową pomoc przyzwoicie zapłacić, to z punktu widzenia finansów mamy do czynienia z absurdem. Adwokata nie stać na korzystanie z pomocy aplikanta w tych sprawach, chyba że, mówiąc kolokwialnie, dołoży do tego „interesu”.

Ale aplikant powinien sobie zdawać sprawę, ile wynoszą stawki z urzędu.

Powinien rozumieć, jak wygląda sytuacja finansowa i rzeczywistość, w której adwokaci funkcjonują. Ta jest różna. W społeczeństwie istnieje pewien stereotyp adwokata jako milionera z domem na przedmieściu, z luksusowym samochodem. Oczywiście są i tacy. Natomiast jest spora grupa, która żyje od pierwszego do pierwszego, pracując cały miesiąc po to, by pokryć koszty prowadzenia działalności, życia. Nie zostają im po rozliczeniu miesiąca te wielkie dziesiątki tysięcy złotych, o milionach nie wspominając. Często chcieliby móc aplikantowi zapłacić więcej, ale zwyczajnie ich na to nie stać. Decydując się na współpracę z aplikantem, należy również jasno mówić o tym elemencie. Jeśli ustali się pewne warunki współpracy, to trzeba ich potem przestrzegać. Gdy adwokat umawia się z aplikantem na warunki pracy lub wynagrodzenie i nie dotrzymuje zobowiązania, należy to piętnować. Podobnie jak to, że aplikant pracuje za darmo, bez żadnej zapłaty. Takich przypadków nie można akceptować i nie ma na nie zgody samorządu.

A nie ma pan wrażenia, że młodzi ludzie teraz od razu chcą dużo zarabiać.

To nie jest kwestia określonej grupy zawodowej, ale nastawienia młodego pokolenia, dla którego nie zawsze cierpliwość jest cnotą. W jakimś zakresie to rozumiem, jeśli chodzi o aplikantów czy młodych prawników. To ludzie, którzy ukończyli trudne studia, poprzedzone liceum, znają języki. Wydawało im się, że zdaje się egzamin i jest on przepustką do bycia krezusem finansowym. Kolejne pokolenia zderzają się jednak z często brutalną rzeczywistością. Odkrywają, że w tym zawodzie sukces finansowy nie jest dany każdemu, że ich wyobrażenia ze studiów czy aplikacji odbiegają od rzeczywistości. Nie wszyscy adwokaci obsługują wielki biznes. Nie wszyscy reprezentują bogatych klientów. Klienci adwokatów to osoby fizyczne, żyjące na takim poziomie, jak żyje społeczeństwo. W Polsce sytuacja finansowa społeczeństwa nie jest dobra. Tak zwana klasa średnia kurczy się. Ludzi coraz częściej nie stać na zaspokojenie bieżących potrzeb, pomoc prawna jest dla nich potrzebą dalszej kategorii. To także dlatego zarobki w adwokaturze nie są takie, jakich oczekują młodzi ludzie, którzy uczą się zawodu.

Czy Naczelna Rada Adwokacka zdiagnozowała jakiekolwiek nieprawidłowości w wynagradzaniu aplikantów?

W związku z petycją, która była procedowana w Sejmie, wypowiedziami przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości w tej sprawie, a także głosami aplikantów w przestrzeni publicznej Naczelna Rada Adwokacka zwróciła się do okręgowych rad adwokackich o informacje. Sprawdziliśmy, czy rzeczywiście sposób wynagradzania aplikantów przez adwokatów, rozliczenia finansowe między nimi w poszczególnych izbach są problemem na tyle istotnym, by powodowały postępowania skargowe lub dyscyplinarne z udziałem adwokatów.

Pozostało 95% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach