Udany pościg

W chwili przystępowania do UE poziom życia Polaka był dwa razy niższy niż Hiszpana. Dziś wskaźnik praktycznie się zrównał. To miara sukcesu członkostwa Polski w Unii.

Publikacja: 22.04.2024 21:00

Gdy w 2004 roku przystępowaliśmy do Wspólnoty, tylko Łotwa miała mniejszy dochód na mieszkańca przy uwzględnieniu realnej siły nabywczej walut narodowych (PPP). Dziś za nami jest już dziewięć państw Unii. Po części to wynik przyjęcia w następnych latach Rumunii, Bułgarii i Chorwacji, które od tego czasu nie były w stanie doścignąć naszego kraju.

Po drugiej stronie przepaści

Jednak Polsce udało się też przegonić państwa, które u progu akcesji wydawały się poza naszym zasięgiem. W tamtym momencie Komisja Europejska podawała, że dochód na mieszkańca w naszym kraju wynosił 47 proc. średniej europejskiej, podczas gdy Grecja mogła się pochwalić 82 proc. Jednak opublikowane w połowie kwietnia dane MFW pokazują, że nad Wisłą dochód na mieszkańca wynosi już 49 tys. dol., podczas gdy Grecy spadli do poziomu 41 tys. dol. I teraz trzeba więc mówić o przepaści, tyle że teraz to Polacy są po jej bogatej stronie.

Grecja była pierwszym krajem „starej Europy”, który udało się nam przegonić. Ogromny udział miał w tym kryzys finansowy, który ograniczył grecki dochód narodowy o 27 proc.: rzecz bez precedensu w czasach pokoju. Polska, pamiętna „zielona wyspa”, przeszła bowiem przez trudne lata 2009–2010 właściwie suchą stopą.

Na podobnej zasadzie udało nam się wyprzedzić i Portugalię. W 2004 r. poziom życia wynosił tu 73 proc. średniej unijnej. Dziś z 47 tys. dol. Portugalczycy wyraźnie odstają od Polaków. Tym bardziej że z każdym rokiem ta różnica się powiększa.

Jednak po przystąpieniu do Unii Polska zdołała też wyraźnie lepiej od innych dawnych satelitów Związku Radzieckiego wykorzystać szansę, jaką daje integracja. Szczególnie spektakularne jest tu porównanie z Czechami. W 2004 roku mogły się one pochwalić podobnym dochodem na mieszkańca (72 proc. średniej UE) co Portugalia. Po części wynikało to z rozpadu Czechosłowacji i porzucenia przez nowy kraj biedniejszej, wschodniej części. Jednak dziś poziom życia w Czechach (50,5 tys. dol.) jest właściwie taki sam jak nad Wisłą.

Dawni liderzy

Wyraźnie bogatsze (61 proc. średniej UE) od Polski były także w chwili przystępowania do Unii Węgry. Jednak dziś spadły zdaniem MFW bardzo nisko (45,5 tys. dol.) za naszym krajem. W tym przypadku powody są jaśniejsze, niż gdy idzie o Czechów. To skorumpowany, autorytarny reżim Viktora Orbána, który nie sprzyja wolnej konkurencji.

Za Węgry spadła też Estonia (45 tys. dol.), która w 2004 roku była nieco bogatsza (50 proc. przeciętnej unijnej) od Polski. Dwie dekady temu niewielu przewidywało taki obrót sprawy. Wówczas sądzono, że Tallin przekształci się w coś na kształt europejskiego Hongkongu, a ultraliberalna polityka zapewni młodemu państwu szybki rozwój. Ta świetlana wizja tylko po części się spełniła. Podobnie zawiedziona może czuć się Słowacja. I ona była w 2004 roku nieco (52 proc. średniej Wspólnoty) bogatsza od Polski, podczas gdy dziś plasuje się z 44 tys. dol. ledwie powyżej Rumunii (43 tys. dol.). Słowacy mieli inny niż Estonia pomysł na rozwój. To wielkie zachodnie koncerny, w szczególności motoryzacyjne, skuszone korzystnymi rozwiązaniami podatkowymi miały swoimi inwestycjami pociągnąć wzrost kraju.

Niewątpliwie najlepszą miarą sukcesu Polski jest jednak porównanie z Hiszpanią. Chodzi o kraj o podobnej skali, pierwszą potęgę turystyczną świata. Dwie dekady temu z 98 proc. przeciętnej Unii Hiszpanie żyli dwa razy lepiej niż Polacy. Jednak w tym roku z 52 tys. dol. dochodów na mieszkańca Hiszpania jest już w zasięgu Polski. Jeśli oba kraje będą nadal rozwijały się w podobnym rytmie co przez ostatnie dwie dekady, w ciągu dwóch–trzech lat będziemy mieli wyższe przychody na mieszkańca. To będzie moment symboliczny, bo chodzi o pierwszy duży kraj „starej Unii”, który pozostawimy w tyle.

Wzorce twórczo rozwinięte

Polska swój sukces zawdzięcza wielu czynnikom. Jednym z nich jest udana rywalizacja właśnie z Hiszpanią o niemieckie inwestycje. Innym – skuteczne wykorzystanie funduszy strukturalnych, co po części zawdzięczamy pójściu w ślady Madrytu (np. gdy idzie o rozwój darmowych dróg ekspresowych, odpowiednik autovias). Jednak szczególny udział w polskim sukcesie ma niezwykły rozwój eksportu. Polskie firmy skutecznie wykorzystały przynależność do jednolitego rynku. Nasz kraj stał się piątym partnerem handlowym Niemiec (173 mld euro obrotów w ub.r.), już tylko niewiele ustępując Francji (190 mld euro).

Ostatecznym punktem odniesienia dla Polski, gdy chodzi o poziom życia, pozostają Niemcy. W 2004 roku, gdy reformy rynkowe Gerharda Schroedera zaczynały przynosić efekty, nasz zachodni sąsiad był uboższy od Francji. Mimo to mógł się pochwalić 109 proc. średniej unijnej, grubo dwa razy więcej niż Polska. Dziś z 67 tys. dol. na mieszkańca Niemcy przeganiają Francuzów (60 tys. dol.) i są zdecydowanie przed Polską (49 tys. dol.). Mimo wszystko poziom życia w naszym kraju wynosi już 73 proc. niemieckiego.

Gdy w 2004 roku przystępowaliśmy do Wspólnoty, tylko Łotwa miała mniejszy dochód na mieszkańca przy uwzględnieniu realnej siły nabywczej walut narodowych (PPP). Dziś za nami jest już dziewięć państw Unii. Po części to wynik przyjęcia w następnych latach Rumunii, Bułgarii i Chorwacji, które od tego czasu nie były w stanie doścignąć naszego kraju.

Po drugiej stronie przepaści

Pozostało 91% artykułu
20 lat Polski w UE
Jędrzej Bielecki: Dzięki USA i Niemcom wróciliśmy do Europy
20 lat Polski w UE
Leszek Miller: Znów jest zainteresowanie Polską
20 lat Polski w UE
Ursula von der Leyen: Nie ma już starych i nowych Europejczyków
Materiał partnera
Ceny polis samochodowych będą rosnąć
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Materiał partnera
Przed nami kolejne lata wspólnych sukcesów w UE