Zdaniem ekspertów ostatnie półtora roku pokazało, że Polska nie może polegać na imporcie leków z innych krajów. Duże kraje azjatyckie, które jeszcze przed pojawieniem się Covid-19 zmonopolizowały produkcję substancji czynnych, a także gotowych leków, w pandemii zaczęły ograniczać eksport, a na pewien czas całkiem się zamknęły. To unaoczniło nam, że ślepa wiara w globalizację była błędem, a kluczowym elementem leczenia pacjenta jest dostępność leków – mówi Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego. Wiceprezes NRA Michał Byliniak zgadza się, że trzeba być gotowym na sytuacje wyjątkowe, nie tylko na kolejną pandemię, ale też zdarzenia uniemożliwiające dystrybucję leków, takie jak zablokowanie Kanału Sueskiego.
Uruchomić produkcję
Krzysztof Kopeć zwraca uwagę na zaproponowany przez PZPPF instrument Partner Bezpieczeństwa Lekowego, który znalazłby się w projekcie nowelizacji ustawy refundacyjnej. Byłby korzystny dla firm produkujących w Polsce przynajmniej 25 proc. swoich leków refundowanych albo wytwarzających tu ponad 100 mln DDD, czyli dziennych dawek dobowych. Firmy te nie musiałyby zrównywać cen swoich leków z azjatycką konkurencją. Mogłyby je pozostawić na dotychczasowym poziomie.
Jerzego Przystajkę niepokoi, że choć o mechanizmie bezpieczeństwa lekowego mówi od 2016 r., od pięciu lat w tej kwestii nie dzieje się nic.
– Środki na rozwój produkcji substancji czynnych leków wpisane są w Krajowy Plan Odbudowy, ale ważniejsze są wojenki z Unią Europejską. Zmieniło się to, że premier przestał co kwartał ogłaszać, że zależy mu na bezpieczeństwie leków – mówi.
Opinia dla „Rzeczpospolitej"
Juliusz Krzyżanowski, adwokat, Praktyka Life Sciences Baker McKenzie
W projekcie nowelizacji ustawy o refundacji zawarto przepisy przewidujące możliwość przyznawania podmiotom wytwarzającym leki w Polsce korzyści z procesów refundacyjnych, nazwane bezpieczeństwem lekowym Polski. Regulacje te są jednak dalekie od oczekiwań i wątpię, czy pozwoliłyby na osiągnięcie założonych celów. Jeżeli państwo chce premiować wytwarzanie leków w Polsce, to powinno się odnosić do firm farmaceutycznych jako całości, a nie konkretnych produktów, jednocześnie pośrednio ingerując w farmakoterapię. Od początku dyskusji o wprowadzaniu tzw. refundacyjnego trybu rozwojowego wskazywano m.in. na odpowiednie rozwiązania w sferze podatkowej. Proponowane regulacje w ich aktualnym brzmieniu miałyby raczej niewielki wpływ na zachęcenie do inwestowania w wytwarzanie leków w Polsce. A chyba nie o to do końca chodziło.