Ani argument o czasowej zmianie miejsca zamieszkania związanej z wykonywaniem czynności zawodowych, ani dotyczący telefonicznego kontaktowania się z sądem, ani też historia o listonoszu, który nie chciał pozostawić listu poleconego domownikom, nie przekonały Naczelnego Sądu Administracyjnego do przywrócenia terminu prawniczce, która skarżyła się na uchwałę Krajowej Izby Radców Prawnych.
J.N. złożyła do WSA w Warszawie skargę o stwierdzenie niedopuszczalności odwołania od uchwały w sprawie przeniesienia wpisu na listę radców prawnych. W skardze nie podała jednak numeru PESEL. WSA wezwał ją więc do uzupełnienia braków formalnych. Przesyłka wróciła jednak do sądu po dwukrotnym awizowaniu. Sąd więc skargę odrzucił.
Czytaj też: Czy adwokat bądź radca ma prawo do błędu
Prawniczka nie dała za wygraną. Złożyła wniosek o przywrócenie terminu. Wskazała w nim, że w lutym 2020 r. nie przebywała w miejscu zamieszkania, wykonując czynności zawodowe w Warszawie. Podniosła również, że 24 lutego zadzwoniła pod numer informacji WSA i w trakcie rozmowy została poinformowana, że akta znajdują się u sędziego sprawozdawcy i że brak informacji o wysłaniu pisma.
WSA to jednak nie przekonało. Podkreślił, że przywrócenie terminu jest możliwe, wyłącznie gdy nastąpiło bez winy strony. Dodał, że jako kryterium przy ocenie winy w uchybieniu terminu procesowego przyjmuje się obiektywny miernik staranności, jakiej można wymagać od strony dbającej należycie o swoje interesy. Zaznaczył, że o braku winy można mówić wtedy, gdy zainteresowany nie był w stanie przeszkody pokonać (usunąć) przy użyciu sił i środków normalnie dostępnych, nie ryzykując własnym bądź innych zdrowiem, życiem lub nie narażając siebie bądź innych na poważne straty majątkowe.