Gdy Zjednoczone Królestwo było jeszcze członkiem Unii Europejskiej, musiało przestrzegać norm zakazujących dyskryminacji obywateli z państw Wspólnoty. Dotyczyło to także podatków. Teraz te regulacje już nie wiążą Wielkiej Brytanii, co pozwoliło na wprowadzenie tam od 1 kwietnia dodatkowego podatku od sprzedaży nieruchomości mieszkalnych nierezydentom. Władze uzasadniały to potrzebą ochrony mieszkań przed wykupem przez cudzoziemców, np. z Rosji, krajów arabskich czy Dalekiego Wschodu.
Czytaj także:
PIT i CIT czyli nowe zasady w relacjach z Wielką Brytanią po brexicie
Drożej dla obcych
Ta dodatkowa danina w wysokości 2 pkt proc. doliczana jest do podatku zwanego Stamp Duty Land Tax (SLDT). Jego stawki w różnych częściach Wielkiej Brytanii są różne, jednak wszędzie cudzoziemiec zapłaci więcej. Na przykład w Anglii i Irlandii Północnej SLDT wynosi od kwietnia dla brytyjskich rezydentów, zależnie od wartości gruntu czy budynku: 0, 2, 5, 10 lub 12 proc.
Status nierezydenta jest w tym przypadku rozumiany tak samo jak dla celów ustalenia obowiązku podatkowego w podatku dochodowym. Za brytyjskiego rezydenta jest uważana osoba, która w ciągu roku mieszka co najmniej 183 dni w Zjednoczonym Królestwie. Nie ma przy tym znaczenia obywatelstwo ani uzyskanie prawa stałego pobytu. Brytyjskie przepisy przewidują kilka wyjątków od dodatkowego opodatkowania. Podatku nie płaci się od zakupu nieruchomości w Szkocji i Walii (tam zamiast SLDT obowiązują inne daniny). Jeśli nieruchomość kupują małżonkowie, z których tylko jedno jest brytyjskim rezydentem, to dodatkowej daniny się nie płaci.