– Kryzys wywołany koronawirusem zresetował większość dotychczasowych trendów na rynku pracy, także te związane z wynagrodzeniami – ocenia Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytut Ekonomicznego (PIE). – Firmy dzisiaj walczą, by w ogóle móc utrzymać zatrudnionych pracowników, co przekłada się na zamrożenie płac na obecnym poziomie lub nawet ich obniżenie w niektórych firmach czy całych branżach. O podwyżki jest teraz bardzo trudno – dodaje ekspert.
Rynkowy zwrot
Z najnowszych badań PIE wynika, że ok. 78 proc. firm chce utrzymać płace na dotychczasowym poziomie, ok. 9 proc. myśli o ich redukcji, a tylko 7 proc. – o podniesieniu wynagrodzeń. Podobny obraz rysuje niedawny raport Instytutu Badawczego Randstad. Tu odsetek przedsiębiorstw planujących podwyżki płac spadł do wyjątkowo niskiego poziomu – 8 proc., za to odsetek deklarujących obniżki wzrósł do rekordowo wysokiego poziomu 14 proc.
– Wiele wskazuje na to, że najbliższe półrocze raczej nie będzie dobrym czasem na rozmowę o wyższym wynagrodzeniu. Zresztą sami pracownicy to czują, wciąż nie słabną wśród nich obawy o stabilność zatrudnienia – komentuje Mateusz Żydek z Randstada. Oczywiście główną przyczyną jest pandemia, która brutalnie zweryfikowała plany firm.
– Jednak warto przypomnieć, że przez ostatnie kilka lat firmy były poddane wysokiej presji płacowej, której nie rekompensował wzrost cen sprzedawanych produktów i usług – podkreśla Żydek. Inaczej mówiąc, walka o pracowników poprzez oferowanie coraz wyższych płac była wyniszczająca dla kondycji wielu firm, więc pewnie wkrótce i tak by się skończyła.