Opowiadał mi przyjaciel urodzony w latach 50. o tym, że pewnego dnia przyszła do jego klasy w liceum nowa nauczycielka matematyki. Nie była szczególnie miła, ani komunikatywna. Oceniała surowo. I to wystarczyło: dziennik zaczął ginąć, na krześle „przypadkowo" lądowały pinezki, do kawy ktoś dosypywał soli. Profesorka przyszła we wrześniu, a koło marca wchodziła już do klasy z lękiem, darując sobie ostre pytanie na początku lekcji. W kwietniu było już ciepło i przyszła w krótkim rękawku. Wtedy zobaczyli jej obozowy numer wytatuowany na ręku. – Byliśmy w szoku. Nie wiedzieliśmy, jak się zachować – opowiadał mój przyjaciel. Po burzliwej naradzie na następnej lekcji na biurku nauczycielki pojawiły się kwiaty. Skończyły się brutalne żarty, a klasa zdała nieźle maturę z matematyki. Co pomyśleliby dziś współcześni licealiści?
Tego się nie dowiemy, bo nie ma już tych nauczycielek. Ale wiemy, jak zachowali się niektórzy znani internetowi pałkarze po przemówieniu Mariana Turskiego w Auschwitz. Nawet nie ma sensu wymienianie ich nazwisk, bo brudzą się od tego ręce i myśli.
Przeczytaj także: Michał Szułdrzyński: Szansa na polsko-izraelski przełom
Ważne jest co innego: pamięć o ofiarach, reakcje ocalonych, świadectwa tego czasu – to nasza jedyna broń przed powrotem tamtego czasu. Nie należy ich wykorzystywać w sposób niezgodny z tym szlachetnym przeznaczeniem. Pałkarze tego nie zrozumieją, ale ludzie inteligentni – powinni.
Turski w pewnym sensie wygłosił przemówienie polityczne. Miał do tego prawo, to polityka, a nawet demokratyczne wybory doprowadziły do pierwszego napisu na berlińskiej ławce „nur für Deutsche". I do wszystkiego, co potem zgoda na jej istnienie uruchomiła. Nikt nie powinien jednak wykorzystywać jego słów do zbyt prostych porównań i doraźnych potyczek. Nawet jeśli politycy PO głęboko są przekonani, że słowa redaktora miały na celu bezpośrednie wsparcie ich wysiłków w walce z PiS, nie powinni tego demonstrować. Bo to osłabia te ważne słowa i spłyca. Wpisuje je w plemienną wojnę, której nie udało się umieścić poza maglem.