Koalicja rządząca nie dawała sobie z nią rady. Z wyjątkiem skandalicznych wypowiedzi Janusza Palikota, nikt nie odważył się jej zarzucić braku wiedzy, kompetencji i doświadczenia. Była skromną, pełna humoru posłanką z Podkarpacia, od kilku miesięcy szefową Klubu Parlamentarnego PiS.
— Minister rozwoju regionalnego w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego podbiła serca partyjnych towarzyszy. Choć Grażyna Gęsicka została szefową Klubu Parlamentarnego PiS zaledwie trzy miesiące temu, w kuluarach PiS już się spekuluje, że gdyby Lech Kaczyński zrezygnował w tym roku z walki o prezydenturę, to ona powinna zostać kandydatką partii na to stanowisko. A jeśli Lech Kaczyński się nie wycofa, miałaby walczyć o fotel głowy państwa za pięć lat — pisaliśmy w "Rz" kilka dni temu.
Sama Gęsicka sprawę bagatelizowała: – Traktuję to jak takie ćwiczenia intelektualne. Najpierw pojawiało się nazwisko Zbigniewa Ziobry, teraz ponoć moje. Ale naszym kandydatem jest Lech Kaczyński.
— Świetnie się sprawuje jako szefowa klubu. Wprowadziła nową jakość w partii, ma pomysł na naprawę Polski, jest otwarta na współpracę z różnymi środowiskami – oceniał poseł Wojciech Szarama.
— Jak dziś czuje się poseł PO Janusz Palikot — pytają podkarpaccy posłowie PiS. Jego wypowiedź, że Gęsicka się "prostytuuje politycznie" wywołała lawinę negatywnych komentarzy pod adresem showmena z PO.