Podsumowując, rozumiem, że pan mówi federalizacji tak, ale federacji – jeszcze nie.
Barroso mówi coś takiego: ,,W pełni opierzona federalna Europa nie musi być polityką science-fiction". Dokładnie wokół tych słów knuje swoje rozważania. Słowo federacja jest słowem nieuprawnionym, bo dzisiaj nikt nie mówi o federacji. To jest dalekie od realiów. Można mówić o tendencji, która doprowadzi do federalizacji, czy do stworzenia większego, mocniejszego i bardziej skonsolidowanego zarządzania europejskiego różnymi dziedzinami życia.
W takim razie koncepcja Barroso jest nieco podobna do tej, którą przedstawił Radosław Sikorski w Berlinie, a która wywołała w Polsce tyle kontrowersji?
Tak, to jest to samo myślenie. Z tym, że z perspektywy czasu odbieram dobrze brzmiące słowa Sikorskiego, bardziej jak autorski gest niż jakąś przemyślaną politykę rządu. I mówię to z pewnym zdziwieniem.
Czyli na razie nic się nie dzieje w kierunku tego, żeby Polska, Niemcy i Czechy były w jednym państwie.
Nie można mówić, że nic, skoro wypowiedział się w tej sprawie Barroso. To jednak coś. Trzeba jednak przyłożyć właściwą miarę do tej wypowiedzi. Nie ma co się egzaltować. Barroso wypowiedział pogląd znany. Nie dziwię się, że mówi to przed końcem kadencji niemalże, bo łatwiej się śmiałe plany kreśli w perspektywie końca, niż początku. To po prostu kolejny głos w dyskusji.