Na biurku szefa resortu nauki leżą trzy dokumenty przygotowane przez zespoły wyłonione w konkursie na opracowanie założeń do nowej ustawy o szkolnictwie wyższym. Wszystkie dokumenty stanowią kompleksowe wizje, dlatego trudno je streścić w kilku zdaniach. Można jednak wyekstrahować z nich odpowiedź na postawione wyżej fundamentalne pytania kierunkowe: czemu ma służyć nauka i dla kogo została przygotowana ustawa 2.0, czyli założenia systemu szkolnictwa wyższego?
Etos, hierarchia, rynek
Ustawa 2.0, czyli projekt zespołu Uniwersytetu SWPS kierowanego przez prof. Huberta Izdebskiego, kładzie nacisk na efektywność kosztową i skupia się w dużej mierze na misji kształcenia. W odniesieniu do nauki pozostaje on w tradycyjnym etosie autonomii akademii, co jest zbieżne z ideałem nauki jako bezinteresownym poszukiwaniem prawdy.
Z kolei projekt przygotowany przez zespół z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, któremu przewodniczył prof. Marek Kwiek, stawia na doskonałość naukową i stratyfikację systemu. Za konieczne uznaje znaczące zwiększenie finansowania publicznego, aby najlepsze polskie ośrodki mogły stać się widoczne międzynarodowo.
Natomiast projekt zespołu Instytutu Allerhanda, w którego pracach brali udział niżej podpisani, kładzie nacisk na otwarcie uczelni na zewnątrz i w konsekwencji zwiekszenie i poprawienie jakości wkładu wnoszonego przez uczelnie do gospodarki (innowacje, komercjalizacja, transfer technologii), do społeczeństwa (debata publiczna, kultura, sztuka) i do instytucji publicznych (rozwiązania systemowe).
Jak widać, każdy z projektów udziela odmiennej odpowiedzi na fundamentalne pytanie postawione na wstępie niniejszego tekstu: dla kogo nauka? „Nauka dla nauki" – zdaje się odpowiadać prof. Izdebski. „Nauka dla prestiżu" – przebija ze stanowiska prof. Kwieka. „Nauka dla gospodarki" – akcentujemy my pod kierunkiem dr. hab. Arkadiusza Radwana.