Żołnierze mają już wprawdzie sprzęt potrzebny do usuwania skutków klęsk żywiołowych (był wykorzystywany w trakcie powodzi), ale poważne zakupy dopiero przed nimi. Żołnierze WOT wykorzystują teraz samochody ciężarowe, terenowe oraz quady, a ponadto namioty, maszty oświetleniowe i agregaty prądotwórcze.
Doskonale dzisiaj widać, że działanie państwa byłoby sprawniejsze, gdy istniała obrona cywilna (OC). W tej chwili OC teoretycznie powinna być przygotowana do działania w czasie wojny. Ale z roku na rok spada liczba ćwiczeń, podobnie jak liczba członków tej formacji. Proces jej zanikania obserwujemy od kilkudziesięciu lat. I to pomimo alarmujących raportów NIK. Teraz częściowo jest ona spięta z Państwową Strażą Pożarną, komendant straży jest jednocześnie szefem OC.
„Kryzys związany z koronawirusem może być impulsem do nowych rozwiązań w organizacji systemu bezpieczeństwa. W reaktywację obrony cywilnej nie wierzę, ale być może przemianowanie PSP na Służbę Ratownictwa Ludności oraz dalsze rozszerzenie zadań WOT w stronę sytuacji kryzysowych?” – napisał na Twitterze prof. Bogusław Pacek.
Rząd PiS pomimo zapowiedzi nie zrobił nic, aby wzmocnić obronę cywilną i na nowo usytuować ją w systemie zarządzania kryzysowego. Pięć lat temu szef BBN Paweł Soloch zapowiadał zmiany, które miały jakoby odtworzyć OC. Ale sytuacja formacji nie zmieniła się.
Kilka miesięcy temu, rysując plany działań prezydenta Andrzeja Dudy związane m.in. z przyjęciem nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego, Soloch zapowiadał ustawę, „która kompleksowo ureguluje problematykę obrony cywilnej i ochrony ludności”. – Obrona cywilna jest obszarem zaniedbanym. Szczególnie w miastach. A to duże skupiska ludzkie są szczególnie narażone na skutki katastrof i agresji – ocenił.