- Jesteśmy w Orzyszu po to żeby przetestować Tarczę Wschód w swoim praktycznym wymiarze. Dlaczego to testujemy dzisiaj? Bo nie chcemy powtórzyć błędów naszych poprzedników – mówił w poniedziałek na poligonie w Bemowie Piskim wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Nawiązywał do tego, że obecnie barierę na granicy trzeba poprawiać. Wszystko dlatego, że przęsła można rozchylać zwykłym lewarkiem samochodowym i dlatego obecnie są tam montowane poprzeczne belki. Ale nie ma się co łudzić, że tego dnia na Bemowie Piskim faktycznie cokolwiek testowano – była to typowa pokazówka na potrzeby polityczne. Nie zmienia to faktu, że prace nad Tarczą Wschód się toczą.
Jak wygląda Tarcza Wschód w praktyce
- Tarcza Wschód ma trzy zasadnicze cele – wzmocnienie zdolności przeciwzaskoczeniowych, w tym poprzez zwiększanie możliwości rozpoznania, kontrmobilność, czyli utrudnianie poruszania się przeciwnikowi oraz zwiększanie mobilności naszych sił – wyjaśniał w niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” zastępca szefa Sztabu Generalnego gen. Karol Dymanowski. W uproszczeniu chodzi więc o to, by chronić ludność, czyli przeciwnika szybko zauważyć, utrudnić mu jak najbardziej możliwość poruszania się, a jednocześnie własnym wojskom zapewnić jak największą manewrowość. Przy powstrzymywaniu przeciwnika pod uwagę mają być brane także przeszkody naturalne, jak choćby bagna czy tereny podmokłe. Mają jednak powstać również drogi, które z założenia mają ułatwić przemieszczanie się naszym wojskom. W sumie nie ma w tym nic odkrywczego, ale jak pokazuje wojna na Ukrainie, nawet radykalne innowacje, jak choćby masowe używanie dronów, niekoniecznie zmieniają znane „od zawsze” zasady sztuki wojennej.
Tarcza Wschód ma powstać w ciągu trzech lat
Jak to ma wyglądać w praktyce? - To mogą być różnego rodzaju zapory, rowy przeciwczołgowe, przygotowanie określonych odcinków dróg i mostów do wysadzenia, jeśli to będzie potrzebne, by powstrzymać przeciwnika, przygotowanie zawczasu miejsc do składowania amunicji, uzbrojenia czy maszyn inżynieryjnych. Do tego wzmocnienie elementów systemu rozpoznania i monitorowania – tłumaczył gen. Dymanowski. Warto pamiętać, że w zależności od miejsca, te fortyfikacje i działania będą dotyczyć terenów znajdujących się nawet kilkadziesiąt kilometrów od granicy.