Przybywa skarg obywateli na przewlekłe postępowania. Rosną też ich koszty. W 2015 r. budżet państwa zapłacił 1,3 mln zł rekompensat, a w 2018 r. już 5,8 mln zł. Mimo to średnia zasądzonych kwot utrzymuje się na podobnym poziomie. W 2018 r. było to 3,1 tys. zł – wynika z opublikowanego właśnie raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości.
Dwa tysiące na osłodę
Wysokość przyznanej rekompensaty bywa różna. Dużo zależy od charakteru sprawy, która była prowadzona opieszale. Na przykład średnio na 2,6 tys. zł można liczyć w sprawie egzekucyjnej. W postępowaniu przygotowawczym na 3,4 tys. zł. Przed sądem rejonowym średnia rekompensata to 2,6 tys. zł, przed okręgowym – 3,8 tys. zł, a przed apelacyjnym zaledwie 2 tys. zł.
Wypłacane rekompensaty uzasadniane są najczęściej (w 70 proc. przypadków) długotrwałą opieszałością, krzywdą moralną, jakiej doznał skarżący (w 55 proc.), przewlekłością zawinioną przez sąd (w 31 proc.), szkodą, jaką poniósł skarżący – w 6 proc. przypadków.
Autorzy raportu przyjrzeli się także relacjom żądanych kwot do tych ostatecznie zasądzonych. Okazuje się, że w większości spraw (83,5 proc.) kwoty przyznane przez sądy były niższe od żądanych. Tylko w 16 proc. sądy orzekły tyle, ile domagał się zniecierpliwiony obywatel, a jedynie w 0,5 proc. spraw sądy przyznały wyższą kwotę niż wnioskowana.
Różnice w oczekiwaniach skarżących i ostatecznych decyzjach sądów były w wielu przypadkach dość znaczące – w ponad 20 proc. spraw zawierały się one w przedziale od 14 do 20 tys. zł.