Cały system prawny jest tak zbudowany, że urzędnicy nie są zainteresowani wydaniem decyzji zgodnych z prawem. Jest wręcz przeciwnie. Zachęcani są do nakładania jak najwyższych podatków systemem nagród i ocen ich pracy. Przy czym nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za wydawanie niezgodnych z prawem decyzji, a przełożeni oceniają ich pracę biorąc przede wszystkim pod uwagę wysokość dokonywanych przypisów podatkowych w decyzjach. Im większy tym urzędnik jest wyżej oceniany. Niskiej jakości prawo podatkowe powoduje, że nakładanie wątpliwych podatków nie stanowi dla nich najmniejszego problemu. Podatnicy, którzy kwestionują decyzję wydaną przez urzędników muszą zapłacić za wniesienie skargi do sądu „haracz" w postaci tego wpisu stosunkowego. Czyli o tym ile kosztować będzie obywatela/podatnika prawo do sądu decyduje urzędnik. Im większa jest kwota w tej decyzji tym wpis od skargi jest wyższy. Wynika z tego, że urzędnik prowadzący postępowanie, znający sytuację majątkową podatnika, może wydać decyzję na tak wysoką kwotę, że podatnik po wyegzekwowaniu od niego tej kwoty nie będzie miał środków na opłacenie wpisu sądowego. Wówczas prawo do sądu okazuje się iluzją, bo nie jest ono prawem „każdego", ale tylko tego kogo na opłacenie skargi stać.
Oczywiście jest możliwość skorzystania z prawa pomocy w postaci zwolnienia z uiszczenia wpisu sądowego w całości lub w części. Tyle, że złożenie takiego wniosku jest uciążliwe, czasochłonne i efekt niepewny, ponieważ decyzja w tym zakresie jest uznaniowa.
Podatnik miałby prawo do sądu gdyby wpisy były stałe. Wpisy stosunkowe są niezrozumiałe, wątpliwe co do ich zgodności z Konstytucją, również z tego powodu, że sąd administracyjny jest sądem kasacyjnym, a nie sądem merytorycznym.
Kolejna sprawa to czas.
Podatnik, który kwestionuje nałożony przez organ państwa podatek musi czekać na rozstrzygnięcie całymi miesiącami. A gdy potrzebne będą wyroki obu instancji (najpierw wyrok WSA a potem rozpoznanie kasacji przez NSA) to czas oczekiwania zwiększa się o kolejne 2.5 do 3.5 lat. W praktyce często oznacza to aż 4 do 5 lat od wydania wadliwej decyzji do czasu powrotu akt z sądu do organu w celu wykonania wyroku. Nie ma ograniczeń terminowych dla organu na wykonanie wyroku sądowego. Co oznacza, że może to trwać całymi latami. Ponadto kolejna decyzja może być również wadliwa i konieczna będzie jej kontrola sądowa. Czyli mogą minąć kolejne lata. Bo wyrok sądu jest kasatoryjny i niewiele daje podatnikowi, bo on jedynie kasuje niezgodną z prawem decyzję. Aby mogło dojść do zwrotu niesłusznie zapłaconego podatku organ musi wydać nowe rozstrzygnięcie (np. umorzyć postępowanie w sprawie), co następuje po kolejnych wielu miesiącach.
Dość częste są więc sytuacje, że podatnik pozbawiony środków finansowych wyegzekwowanych na niezgodne z prawem decyzje podatkowe „nie dożyje" do czasu wydania wyroku przez sąd i ewentualnego późniejszego zwrotu zabranych kwot. Zwykły obywatel, jako podatnik, w takich sytuacjach może być pozbawiony pieniędzy np. na leki co spowoduje, że umrze zanim „zadziała" prawo do sądu. Natomiast wielu podatników – podmioty gospodarcze - zbankrutuje i zostanie zlikwidowanych przed zakończeniem postępowania sądowego.