Niedawno minęła 30. rocznica działalności Coface w Polsce. Jak bardzo ważny jest polski rynek dla państwa firmy?
Polska odpowiada za 2,5 proc. naszego rynku globalnego. Jest jednak jednym z największych rynków Europy Środkowo-Wschodniej. Polska jest gospodarką, która rośnie bardzo szybko i jest mocno zintegrowana z innymi gospodarkami europejskimi, a szczególnie z Niemcami. Jest także gospodarką bardzo zróżnicowaną pod względem sektorowym. Jest więc kluczowym rynkiem w tej części świata.
Coface zajmuje się ubezpieczeniem handlu, także transakcji eksportowych. Ma więc dostęp do dużej ilości danych dotyczących tego, jak radzą sobie spółki z wielu sektorów w bardzo wielu krajach. Jaki obraz wyłania się obecnie z tych danych? Czy mówi on, że w nadchodzących kwartałach będziemy mieć ciężki kryzys, czy też recesja w Europie i w Stanach Zjednoczonych będzie raczej łagodna?
Coface działa w 100 krajach, a ubezpiecza ryzyko kredytowe warte łącznie 650 mld euro i dotyczące 2,5 mln spółek z 200 krajów. Mamy więc bardzo szerokie spojrzenie na gospodarkę. Mamy więc dane, mamy też ekonomistów tworzących prognozy i oceny ryzyka dla poszczególnych krajów i sektorów. Oceny te są aktualizowane kwartalnie. W trakcie dwóch ostatnich kwartałów głównie obniżaliśmy je, zarówno dla krajów jak i dla sektorów. Widzimy więc, że mamy do czynienia ze środowiskiem, w którym mocno daje o sobie znać wiele czynników ryzyka. To ryzyko geopolityczne, mamy przecież do czynienia z wojną na Ukrainie, mamy wciąż pandemię – nie wiemy, jak będzie wyglądała pod tym względem najbliższa zima, mamy wyraźne napięcia w łańcuchach dostaw, takie jak problemy z dostawami półprzewodników, mamy problemy w handlu globalnym związane m.in. z Chinami, mamy zakończenie programów QE banków centralnych, wyższą inflację i stopy procentowe, mamy też bardziej niestabilną sytuację polityczną. Mamy więc do czynienia z dużą ilością czynników ryzyka i spodziewamy się, że będziemy mieć poważne spowolnienie gospodarcze, które szczególnie dotknie Europę.
Czytaj więcej
Najwyższa inflacja jest w Estonii, a najniższa we Francji. Ceny skoczyły najbardziej w krajach postsowieckich, chociaż jest wyjątek ze starej Unii.