Pojawiło się nawet słowo: bankructwo. A to wszystko jeszcze niedawno było nie do pomyślenia. Stało się bardzo realistyczne, bo problemy nawarstwiały się przez lata. Strajk 33 tys. mechaników, których zarobki od 16 lat nie zmieniły się, kosztuje miesięcznie miliard dolarów, całkowite koszty tego protestu już sięgają 5 mld. Związkowcy właśnie dostali informacje od pracodawcy – nie o powrocie do negocjacji, ale o tym, że w listopadzie i grudniu otrzymają dane o zwolnieniach w ramach cięcia zatrudnienia o 10 proc. z obecnie pracujących w koncernie 171 tys. osób. A przed sądami toczą się jeszcze procesy o odszkodowania.
Boeing ma za sobą także lata problemów z jakością i przestrzeganiem bezpieczeństwa produkcji – w katastrofach zginęły setki pasażerów, były też niebezpieczne incydenty. Od miesiąca z fabryki w Renton pod Seattle nie odleciał do klienta ani jeden samolot. Nie ma więc przychodów ze sprzedaży bestsellera B737 MAX.
Czytaj więcej
W najnowszym programie oszczędnościowym zarząd Boeinga zaczął cięcia od siebie. I to po raz pierwszy w historii. Ale nie oszczędza również dostawców.
Pieniądze z kilku źródeł
Boeing poinformował regulatorów, że zdecydował się na pożyczkę 10 mld dol. od konsorcjum banków. Z oddzielnej informacji rynek dowiedział się, że Boeing intensywnie poszukuje znacznie większych pieniędzy. Jest zmuszony do podniesienia kapitału i sprzedaży akcji oraz nowej emisji obligacji. Jeśli rzeczywiście dojdzie do realizacji tych planów, byłaby to największa oferta publiczna od sprzedaży udziałów w Saudi Arabian Oil w czerwcu 2024 (12,3 mld dol.). Łącznie napływ dodatkowej gotówki sięgnie więc nawet 25 mld dol.
Firma jest już potężnie zadłużona i ten dług narastał w ostatnich latach.