Po Ryanairze, który zapowiedział skasowanie od 30 marca 2025 r operacji na trzech niemieckich lotniskach (Dortmund, Lipsk i Drezno) oraz poważnie ograniczył je w Berlinie i Hamburgu, tysiąc rejsów z Hamburga odwołały niskokosztowe linie Eurowings, które należą do grupy Lufthansy.
Prezes Lufthansy Carsten Spohr nie ukrywa niepokoju, że to dopiero początek reakcji na podwyższenie od 1 maja 2024 r. niemieckich opłat lotniczych o 20 proc. Teraz do biletu na rejs krótki (do 350 km) trzeba dopłacić 30 euro, na loty średniego zasięgu - 39,34 euro, a w przypadku rejsów długodystansowych - 70,83 euro. I jeśli lecimy przez Niemcy, bądź do Niemiec, ta opłata widnieje na naszym bilecie.
Czytaj więcej
Mimo słabnącej gospodarki Niemcy nie rezygnują z zagranicznych wycieczek. Jeśli jednak negatywne trendy ekonomiczne będą się pogłębiać, turystyka odczuje ich skutki.
Prezes Lufthansy już ostrzega
— Podwyższony podatek lotniczy, w połączeniu z ze wzrostem opłat lotniskowych w Niemczech, stawia pod wielkim znakiem zapytania przyszłość transportu lotniczego w Niemczech. W takich warunkach nie będziemy w stanie wykonywać zaplanowanych operacji – ostrzega Carsten Spohr.
W wywiadzie dla „Bild am Sonntag” z ostatniego weekendu nie ukrywa, że już teraz niemieckie lotniska przestały być konkurencyjne w porównaniu z centrami przesiadkowymi w krajach ościennych.