Serbowie dzięki temu nie mają problemów z dostawami rosyjskiego gazu i ropy naftowej. A narodowy przewoźnik Air Serbia bez jakichkolwiek ograniczeń rozwija swoją rosyjską siatkę, korzystając z tego, że europejscy przewoźnicy, właśnie w ramach sankcji zawiesili połączenia z Rosją. Nawet Turkish Airlines, które od lat negocjują z Brukselą ewentualne wejście do Wspólnoty, znacznie ograniczyły loty do Rosji.
To dlatego właśnie Air Serbia ma za sobą rekordowy wrzesień, najlepszy od roku 2013, kiedy ten przewoźnik wykonał swój pierwszy rejs. A od początku tego roku serbska linia przewiozła 2 mln pasażerów. Dla porównania w cały 2021 rok linia zamknęła przewiezieniem 1.6 mln. W tegorocznym wyniku pomogło także zniesienie ograniczeń w podróżach wprowadzonych podczas pandemii COVID-19, ale przede wszystkim sukcesy w budowaniu siatki rosyjskiej.
Boško Rupić, dyrektor generalny Air Serbia nie ukrywa, że udało się odbudować ruch czarterowy, a samoloty startują już nie tylko z belgradzkiego lotniska im. Nikoli Tesli, ale także z Niszu, gdzie linia buduje bazę korzystając ze wsparcia rządu. Najwięcej połączeń z obu lotnisk jest do portów chorwackich, Puli, Rijeki, Splitu i Zadaru. Air Serbia lata również do Grecji (Saloniki i Ateny), Włoch (Bari) oraz na Cypr. W Hiszpanii samoloty serbskiego przewoźnika lądują na lotniskach w Walencji, Palma de Mallorca oraz Barcelonie.
Te ostatnie połączenia są kluczowe dla Rosjan przesiadających się w Belgradzie i przylatujących z Moskwie, St Petersburga, Kazania i Soczi. Bilety na takie rejsy są wyprzedane na wiele miesięcy do przodu, a ich ceny są niebotyczne. Przy tym to Rosjanie, którzy nadal posiadają wizy do Strefy Schengen właśnie zapewniają Serbom wypełnienie samolotów także na połączeniach europejskich.
Prezydent Serbii, Aleksandar Vučić od rosyjskiej agresji na Ukrainę nie ukrywał, że jego kraj nie zamierza wprowadzać jakichkolwiek ograniczeń w połączeniach lotniczych z Rosją. Potwierdził to kilkakrotnie po tym, jak Air Serbia musiała się zmierzyć z powtarzającymi się fałszywymi informacjami o ładunkach wybuchowych podłożonych w samolotach lecących do Moskwy i St Petersburga. — Nie zamierzamy zrezygnować z tych rejsów, mimo że są one dla nas deficytowe – zapewniał serbski prezydent.