Dwudziestoodcinkowy cykl Paola Sorrentina, autora „Wielkiego piękna” i „Młodości”, jest imponującym sequelem malarskich arcydzieł Caravaggia w świecie nowoczesnych seriali. Włoch, tak jak jego wielki poprzednik, wizualizuje ewangeliczne tematy oraz postaci, w tym następców Chrystusa w Stolicy Piotrowej, moralne i religijne problemy. Konfrontuje świętość i grzech, prawdę i hipokryzję, miłość i seksualność, poświęcenie i prostytucję.
Joker w Watykanie
Reżyser używa caravaggiowskiego światłocienia, by poprzez zjawiskowe efekty wizualne szukać granicy między dobrem i złem. Kreuje niejednoznaczną aurę, byśmy zawstydzili się, ferując pospieszne wyroki, i więcej nikogo pochopnie nie oceniali. Lepiej zastanowić się, kim jest ktoś taki jak Esther (Ludivine Sagnier), utrzymująca przy życiu płatnym seksem inwalidę o znaczącym imieniu Eutanazja. Albo watykański sekretarz stanu Voiello (znakomity Silvio Orlando), który wizerunek szarej eminencji sam przed sobą łagodzi opieką nad chłopakiem przykutym do wózka.
W szaradzie obrazów nawet dżdżownica może być kostiumem Szatana lub Boga. Ale reżyser interweniuje też z jego pomocą w życie bohaterów, gdy ewidentnie zaczynają błądzić. Tak naprawdę zrobił film o metafizycznej tęsknocie ludzkości i rozpaczliwej potrzebie wiary. Ale też o jej wykorzystywaniu dla zdobycia zaszczytów i władzy.
Kreację życia stworzył w pierwszej części z 2016 r. Jude Law. Gra fikcyjnego Piusa XIII, pierwszego w historii amerykańskiego, a i najmłodszego papieża. Namysł nad naszą cywilizacją i granicami wolności wywołuje fakt, że porzucili go i oddali do katolickiej szkoły rodzice-hipisi.
Kluczem do intrygująco enigmatycznego scenariusza jest muzyczny temat z czołówki, czyli „All Along Watchtower”. Bohaterami alegorycznego songu Boba Dylana, wylansowanego przez Jimiego Hendrixa, są dworzanie, złodziej i Joker, uwięzieni w pułapce, z której musi być jakieś wyjście. Sorrentinowskim Jokerem – ale w dawnym stylu, pozbawionym mroku komiksowych produkcji – jest w Watykanie pełnym dworzan oczywiście Pius XIII, przekonany, że przeżył godnie coś w rodzaju życiowego czyśćca.