To, co teraz przygotowałeś, to podobno nie jest spektakl, tylko eksperyment psychologiczny po angielsku.
Oczywiście, że to jest spektakl – to moja sztuka „Mahamaya Electronic Devices”. Najpierw w języku ukraińskim, została wyreżyserowana przez Mykolę Mishina z Dniepru z ukraińskimi aktorami, potem wersja rosyjskojęzyczna w mojej reżyserii, następnie otrzymaliśmy zamówienie z Ministerstwa Kultury Mołdawii na sztukę w języku rumuńskim w Kiszyniowie, a teraz otrzymujemy zamówienia z różnych krajów i wystawiamy tę sztukę w różnych językach. Przed nami premiery na Litwie i w Estonii, negocjujemy z Grecją, Francją, Niemcami, a wszystko to jest dziełem naszej fundacji.
Czyli to jest teatralny format?
Tak, napisany dla czterech aktorów z muzyką elektroniczną autorstwa Jacka Jandrasika z bardzo piękną grafiką komputerową polskiej firmy Full Metal Jacket i scenografią autorstwa ukraińskiej scenografki Mily Gogenko. Dramaturgia składa się wyłącznie z pytań i odpowiedzi, które dotyczą wszystkich najważniejszych tematów naszego życia – m.in. śmierci, Boga, aborcji, zakazów, cenzury, sztucznej inteligencji – i mają służyć stworzeniu idealnej formuły życia.
Co z tego wynika?
Że nie da się tego zrobić, bo każda odpowiedź wywołuje nowe pytania. Jeśli cię spytam, czy aspiryna jest dobrym, czy złym lekarstwem, to zaczniemy od aspiryny, a dojdziemy do tego, czym jest dobro, czym jest zło i co to jest sens życia.
Czytaj więcej
Znamy werdykt ustanowiony w Plebiscycie Publiczności XXVIII Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi, organizowanego przez Teatr Powszechny w Łodzi.
Chcesz pokazać, że nasz sposób komunikacji – coraz bardziej ogólny, hasłowy – do niczego nie prowadzi?
W momencie, gdy ludzki mózg jest przegrzany i zawiesza się jak komputer, możemy dojść do wniosku, że sensem życia jest samo życie, czyli trwanie. Drzewo nie myśli, ale żyje tak samo jak my. To coś pozawerbalnego – poza religią, filozofią, nauką, cywilizacją. Ludzkość zbudowała wiele myślowych konstrukcji, kolejne zastępują wcześniejsze, ale to tylko nowa siatka pojęć. Jest też nasze „ja”, które ma swoje granice. Przez nie się komunikujemy – to jest nasza narodowość, język, światopogląd i wartości. Ich konflikt teraz możemy obserwować na przykładzie wojny Izrael–Palestyna czy Rosja–Ukraina. Chodzi czasami o konflikty terytorialne, ale ostatecznie o wartości. Ukraińcy nie chcą żyć w systemie, który jest dziwnym połączeniem agresywnej okupacji rosyjskiego imperium, stalinizmu i putinizmu. Mój przykład też jest dobry – jestem Rosjaninem, ale tak jak Ukraińcy nie chcę żyć w takim rosyjskim systemie. Podkreślam: ostatecznie chodzi nie tylko o terytorium, lecz także o wartości, dlatego wojna może trwać dziesiątki lat. Idźmy dalej – Izrael na swoim terytorium też jest podzielony: blisko połowa Izraelczyków ma przeciwne poglądy niż rządzący. Podobnie jest w Polsce. Taka sama sytuacja występuje w Ameryce i wielu innych krajach. To wspomniany konflikt wartości. Jedni są etnocentryczni i zajmują ich tylko kwestie lokalne, narodowościowe – perspektywa innych jest światocentryczna. Komuś jest bliski los tylko dzieci polskich, a inni przejmują się losem dzieci na całym świecie. Ktoś się czuje mieszkańcem swojej małej ojczyzny, a ktoś całej planety, bo żyjemy połączeni jednym ekosystemem.