Co pana skłoniło do tego, żeby przyjąć tę wielką rolę, uznawaną za popisową, którą na polskiej prapremierze grał Tadeusz Łomnicki? Zainteresowała pana sztuka o kondycji aktora, czy może Austria sportretowana przez Bernharda?
Nie myślałem o postaci Bruscona jako roli popisowej, jak to pan nazwał. Nie mierzę się z żadnym aktorskim mitem ani z teatralnymi Himalajami. Tekst jest ciekawy i bardzo niejasny, a to już dobrze. Austria nas mniej obchodzi.
Jednak w tej Austrii może się przeglądać Polska. Taki motyw wprowadził do teatru Krystian Lupa, w „Wymazywaniu”, w czasach gdy trwała dyskusja o Jedwabnem, czy w profetycznej „Wycince”, poświęconej konformizmowi elit artystycznych i głupocie władzy.
Oglądu Bernharda nie trzeba ograniczać do Austrii i zawsze sztukę przekładamy na swoje odniesienia. Bez względu na to, gdzie dzieje się sztuka, wychwytujemy nasze echa. Oczywiście, nazwy są austriackie, ale ważniejsze jest to, że Bruscon znalazł się na zabitej dechami prowincji.
Czytaj więcej
Olga Tokarczuk szczerze, choć ryzykownie, powiedziała dla kogo nie jest literatura. Ale czy uda jej się zdefiniować dla kogo i o czym jest adaptacja sceniczna „Ksiąg Jakubowych” Barbary Wysockiej i Michała Zadary w Teatrze Narodowym, gdy – osobiście odradzam! - kiedyś może ten spektakl obejrzy?