"Rzeczpospolita": „Dziecko gwiazd Atlantyda” ujawnia niezwykły talent literacki młodziutkiej autorki. Wróżymy jej wielką karierę na miarę Christophera Paoliniego, twórcy trylogii fantasy Eragon” – pisało wydawnictwo Albatros w 2009 roku. W takim razie dlaczego Michalina Olszańska wydała tylko dwie książki?
Michalina Olszańska: Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko potoczyło się naturalnie. Zaczęłam studia na wydziale aktorskim i poświęciłam temu całą uwagę i czas. A kiedy pojawiła się praca na planie filmowym, pogodzenie tych dwóch pasji okazało się w zasadzie niewykonalne.
W szesnastoletniej księżniczce Meihna, czy w dziewczynce wychowywanej przez ekscentryczną zielarkę jest więcej Michaliny Olszańskiej?
Z bohaterką "Zaklętej", czyli tą dziewczynką, nigdy się nie identyfikowałam. Oczywiście uważam, że w każdym bohaterze jest odrobina pisarza, tak samo, jak dajemy coś z siebie każdej granej przez nas postaci. Ale naprawdę - od napisania obu tych książek minęło niemal 15 lat i nieco abstrakcyjne wydaje mi się teraz szukanie w sobie osoby, którą wtedy byłam, czyli dziecka dopiero wchodzącego w okres dojrzewania. Od tego czasu wydarzyło się w moim życiu tyle rzeczy, że chyba nie ma sensu męczyć tematu.
Jak zrodził się pomysł, by świat literatury zamienić na świat filmu?