W 2009 r. na szczycie w Pradze zainaugurowano projekt zbliżania Unii i jej sześciu wschodnich sąsiadów: Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, Armenii, Azerbejdżanu i Białorusi.
Po upływie dekady relacje UE z sąsiadami z byłego Związku Radzieckiego zmieniły się diametralnie, choć nie każdy z nich chce być równie blisko z Unią i nie każdy marzy o członkostwie.
UE zastąpiła Rosję
Zdecydowanie największy postęp dotyczy trzech krajów: Ukrainy, Gruzji i Mołdawii. Wszystkie mają podpisane z UE układy stowarzyszeniowe, których elementem jest pogłębiona i kompleksowa strefa wolnego handlu. To bardzo nowoczesne umowy, których celem jest nie tylko zniesienie ceł, ale też przeoranie całego porządku prawnego państw stowarzyszonych. Trzy kraje musiały przestawić swój system regulacji, wymogów technicznych, standardów sanitarnych z systemu sowieckiego na unijny. A to dało im dostęp do największego bloku handlowego świata. Dzięki czemu UE zastąpiła Rosję i stała się ich najpoważniejszym partnerem handlowym.
Unia dostarczała też tym państwom przez ostatnie 10 lat setki milionów euro na to dostosowanie, ale też na budowę infrastruktury czy inne inwestycje unowocześniające gospodarkę. Istotnym elementem umowy są też ułatwienia wizowe. Obywatele tych trzech państw mogą teraz podróżować swobodnie do UE. Nim to nastąpiło, musiały wypełnić ponad 20 warunków, poczynając od inwentaryzacji paszportów i wprowadzenia dokumentów biometrycznych, a kończąc na skutecznej ochronie granic. To, a także wsparcie dla turystyki czy programy wymiany studenckiej mają ułatwić kontakty międzyludzkie, a z doświadczeń zebranych np. z Polski wiadomo, że jest to istotnym czynnikiem prowadzącym do nacisku na zmiany w państwie. Wreszcie umowy zawierają wymogi dotyczące standardów państwa prawa, dobrej administracji i walki z korupcją.
Pierwszy i jedyny
Partnerstwo Wschodnie to oficjalnie projekt polsko-szwedzki, ale oryginalnie stoi za nim Polska. Doproszenie Szwecji było sprytnym zabiegiem ówczesnego szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego. Ze swoim szwedzkim odpowiednikiem Carlem Bildtem był i jest w świetnych relacjach, ich poglądy na Rosję i wschodni obszar Europy są tożsame, podobnie jak przekonanie, że Europa powinna się tam angażować. Podpisanie się Szwecji pod tym pomysłem oznaczało, że jest poparcie ze strony kraju o większym stażu w Unii niż Polska, i to takiego, który do wspólnego budżetu unijnego więcej wpłaca, niż z niego dostaje. A ponieważ Partnerstwo oznaczało też unijne fundusze, to dla bogatego Zachodu był to ważny sygnał. Skoro Szwecja, tradycyjnie przewodząca tym, którzy chcą cięć w wydatkach, angażuje się mocno w taki projekt, to znaczy, że warto.