W czwartek przywódcy Unii pochylą się nad pomysłem euroobligacji. Dla prezydenta Macrona to „godzina prawdy" dla strefy euro, dla Unii. Wspólnota może stać się ofiarą wirusa?
Przywódcy pochylą się nad wieloma rozwiązaniami, które na poziomie UE mają chronić europejską gospodarkę przed skutkami kryzysu. Najpierw muszą się odnieść do ustaleń ministrów finansów z poprzednich tygodni. Ale przede wszystkim wyznaczyć kierunek dla Funduszu Odbudowy i określić rolę wieloletnich ram finansowych w kryzysie. Koronaobligacje są najbardziej wybuchową stroną tej dyskusji, ponieważ prowadzą wprost do uwspólnotowienia długu w strefie euro. Jest to radykalnie odrzucane przez najbogatsze państwa UE. Problem jest dobrze znany od kryzysu zadłużeniowego w 2008 roku. Pokazuje sztywne ograniczenia solidarności strefy euro i faktycznie – wobec rozmiarów dzisiejszego kryzysu – stwarza ryzyka dla całej UE.
Hiszpania mimo to forsuje fundusz aż półtora biliona euro lewarowany dzięki większemu budżetowi UE...
Podobnie jak Hiszpania jesteśmy zdania, że potrzebna jest ambitna odpowiedź na kryzys na poziomie europejskim. Mamy wiele punktów wspólnych dotyczących przyszłego budżetu, jego wielkości czy roli polityki spójności i wspólnej polityki rolnej w odbudowie. Hiszpańska wizja Recovery Fund zakłada uwspólnotowienie długu w wysokości ok. 1 proc. PKB UE. Analizujemy tę propozycje życzliwie, ale musimy pamiętać, że temat uwspólnotowienia długu jest obecny w debacie europejskiej od 2008 r. i był dotychczas stanowczo odrzucany przez kraje Północy.