Boją się ugody z Mińskiem

Współpracownicy Andżeliki Borys obawiają się, że Polska poświęci ją dla kompromisu z Białorusią

Publikacja: 26.04.2010 04:54

Prezydent Lech Kaczyński twardo popierał Związek Polaków na Białorusi z Andżeliką Borys na czele (zd

Prezydent Lech Kaczyński twardo popierał Związek Polaków na Białorusi z Andżeliką Borys na czele (zdjęcie z października 2008 r.)

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

W katastrofie pod Smoleńskiem zginął prezydent Lech Kaczyński, który twardo popierał Związek Polaków na Białorusi z Andżeliką Borys na czele, nieuznawany przez władze w Mińsku. Zginął Maciej Płażyński, szef Stowarzyszenia Wspólnota Polska, na którego pani Borys i jej współpracownicy też zawsze mogli liczyć.

Zginął też wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Kremer, który uczestniczył w pracach polsko-białoruskiej grupy rządowej próbującej rozwikłać konflikt wokół dwóch skłóconych ze sobą związków Polaków: tego uznawanego przez władze Białorusi, któremu przewodniczy Stanisław Siemaszko, i tego uznawanego przez Warszawę, skupionego wokół Andżeliki Borys.

Współpracownicy pani Borys obawiają się niekorzystnego dla nich kompromisu ze stroną białoruską. Takie pomysły pojawiały się zresztą już wcześniej. We wrześniu 2008 roku „Rzeczpospolita” jako pierwsza ujawniła projekt połączenia obu związków po odejściu ich szefów, w tym Andżeliki Borys.

 

 

Po tragedii smoleńskiej niepokojącym sygnałem było wpuszczenie do Polski na pogrzeb pary prezydenckiej grupy działaczy łukaszenkowskiego ZPB, mających wcześniej formalny zakaz wjazdu do naszego kraju. Korzystając z okazji, urządzili konferencję prasową, podczas której bezpardonowo atakowali panią Borys.

– W moim przekonaniu wpuszczenie tej grupy do Polski było bardzo niezręcznym posunięciem – mówi nam były współpracownik Lecha Kaczyńskiego.

– Argumentem przemawiającym za ich przyjazdem był udział w pogrzebie prezydenta, co jest bardzo przewrotne, bo Lech Kaczyński miał jednoznaczny pogląd na tę sprawę: osób, które szkalują państwo polskie i pomagają w represjonowaniu swoich rodaków, nie należy wpuszczać do Polski – dodał nasz rozmówca.

 

 

– Od dawna były oznaki chęci zmiany polityki wobec ZPB, ale tę zmianę uniemożliwiała agresywna postawa Aleksandra Łukaszenki – twierdzi eurodeputowany Paweł Kowal (PiS).

– Ci, którzy byli zwolennikami zmiany, będą ją teraz realizowali małymi krokami. Oczywiście będą się toczyły rozmowy na temat kompromisu z Białorusinami, ale sam fakt prowadzenia tych rozmów będzie przez Mińsk wykorzystywany do zmiękczenia naszej polityki – podkreśla.

Pragnący zachować anonimowość polscy politycy i dyplomaci wskazują, że problem leży głównie w polskich instytucjach państwowych. Dla niektórych urzędników konflikt wokół Związku Polaków na Białorusi to kłopot, którego najlepiej byłoby się pozbyć. Albo przynajmniej w jak najprostszy sposób załatwić sprawę. Stąd pomysł połączenia obydwu polskich organizacji – tej powstałej w sposób demokratyczny i tej stworzonej przez białoruskie władze.

Są też osoby, które najzwyczajniej w świecie nie lubią Andżeliki Borys. – Między innymi dlatego, że nie daje sobą sterować, że jest całkowicie samodzielna – usłyszeliśmy. Z ich punktu widzenia byłoby o wiele lepiej, gdyby prezesem został ktoś inny.

 

 

– W relacjach między Polską i Białorusią nic nie może się zmienić bez rozstrzygnięcia problemu legalizacji Związku Polaków na Białorusi pod przewodnictwem Andżeliki Borys i zwrotu majątku należącego do tej organizacji – zapewnia „Rz” poseł Robert Tyszkiewicz (PO). – Sprawa Związku Polaków nie jest sprawą polityczną ani partyjną. To obiektywny problem naszych rodaków, w dodatku stawiany w świetle obowiązujących powszechnie standardów międzynarodowych. Sejm przyjął jednogłośnie rezolucję w tej sprawie, a jej autorem był marszałek Bronisław Komorowski – dodaje poseł Tyszkiewicz.

Podobnie uważa szef Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą Marek Borowski (SdPl), który jest przekonany, że polityka wobec Związku Polaków na Białorusi nie ulegnie zmianie.

– Jej podstawy były wypracowane wspólnie z parlamentem, z udziałem MSZ, a także premiera i nic nie może się zmienić – podkreśla.

W 2008 roku premier Donald Tusk powiedział, że „jednym z warunków” poprawy stosunków polsko-białoruskich jest „poważne i uczciwe traktowanie przez władze Białorusi polskiego ruchu”, a „liderem tego ruchu jest Andżelika Borys”. Zapewnił też, że pani Borys będzie „w każdej chwili, w każdej sprawie, która dobrze służy Polakom na Białorusi”, mogła liczyć na jego pomoc. Co więcej, podkreślił, że szefowa niezależnego od Mińska ZPB jest dla niego „wiarygodnym recenzentem tego, co się dzieje”, jeśli chodzi o sytuację naszych rodaków na Białorusi.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora Piotr Kościński

W katastrofie pod Smoleńskiem zginął prezydent Lech Kaczyński, który twardo popierał Związek Polaków na Białorusi z Andżeliką Borys na czele, nieuznawany przez władze w Mińsku. Zginął Maciej Płażyński, szef Stowarzyszenia Wspólnota Polska, na którego pani Borys i jej współpracownicy też zawsze mogli liczyć.

Zginął też wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Kremer, który uczestniczył w pracach polsko-białoruskiej grupy rządowej próbującej rozwikłać konflikt wokół dwóch skłóconych ze sobą związków Polaków: tego uznawanego przez władze Białorusi, któremu przewodniczy Stanisław Siemaszko, i tego uznawanego przez Warszawę, skupionego wokół Andżeliki Borys.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1003
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999