Prezydent USA wycofuje część wojska z Niemiec i gra Europą

Prezydent podpisał rozkaz o wycofaniu z Niemiec niemal 10 tys. amerykańskich żołnierzy. Ma mu to pomóc w reelekcji.

Aktualizacja: 02.07.2020 06:28 Publikacja: 01.07.2020 18:18

Prezydent USA wycofuje część wojska z Niemiec i gra Europą

Foto: AFP

Tydzień temu podczas błyskawicznej wizyty w Waszyngtonie Andrzej Duda próbował przekonać Donalda Trumpa do pozostawienia sił amerykańskich w Europie, utrzymania mocnych więzi transatlantyckich. Na razie nic z tego nie wyszło. W nocy z wtorku na środę (czasu warszawskiego) prezydent zatwierdził propozycję Pentagonu ograniczenia o przeszło jedną czwartą kontyngentu USA w Niemczech, choć opakowaną w pojednawcze uzasadnienie.

– Propozycja, która została zatwierdzona, nie tylko wypełnia polecenia prezydenta, ale także wzmacnia siłę odstraszania przeciw Rosji, pomaga NATO, uspokaja sojuszników, poprawia strategiczną elastyczność Stanów, w szczególności dowództwa sił amerykańskich na Europę, a także bierze pod uwagę obawy naszych wojskowych i ich rodzin – oświadczył rzecznik Departamentu Obrony Jonathan Hoffman.

Niestety, na razie fakty tego nie potwierdzają. Decyzja nie została skonsultowana ani z Kongresem, ani z sojusznikami z NATO. Zaledwie kilka godzin przed jej ogłoszeniem sekretarz generalny sojuszu Jens Stoltenberg mówił: „nie zapadły żadne decyzje co do kalendarza i sposobu przeprowadzenia tej operacji”.

Walka o władzę

O ile jednak dla Białego Domu samo ograniczenie wojsk w Niemieczech wydaje się przesądzone, o tyle już tak nie jest z ich dalszym losem. Jak podają źródła w Pentagonie cytowane przez periodyk „Military Times”, w szczególności nie wiadomo, czy i jak duża część wycofanych z Niemiec oddziałów trafi do innych państw europejskich, w tym do Polski. Już rok temu Trump uzgodnił z Dudą, że liczba żołnierzy przebywających rotacyjnie nad Wisłą wzrośnie o tysiąc. Do tej pory się to jednak nie stało.

Propozycja decyzji została przedłożona prezydentowi przez sekretarza obrony Marka Espera i dowódcę połączonych szefów sztabów gen. Marka Milleya. Obaj w ostatnim czasie mocno się sprzeciwiali prezydentowi. Esper nie zgodził się na propozycję Białego Domu wyprowadzenia na ulice amerykańskich miast wojska, aby spacyfikować antyrasistowskie manifestacje. Milley oświadczył z kolei, że żałuje, iż znalazł się u boku prezydenta, gdy ten odwiedził spalony przez protestujących kościół Świętego Jana w centrum Waszyngtonu. Spór objął też kwestie symboliczne, jak sprzeciw Trumpa wobec zmiany nazw jednostek wojskowych (Fort Bragg, Fort Robert E. Lee) związanych z Konfederacją. Przede wszystkim jednak, jak podaje m.in. CNN, Esper stawiał zdecydowany opór co do wycofania wojsk USA z Niemiec. Choć prezydent umyślnie nie poinformował o swoich planach Merkel, szef Pentagonu mimo pandemii poleciał pod koniec czerwca do Brukseli, aby podzielić się tym projektem ze Stoltenbergiem i, szerzej, sojusznikami. Jak wynika z informacji „Rzeczpospolitej”, 24 czerwca Esper nie wziął udziału w spotkaniu w wąskim gronie Dudy i Trumpa w Gabinecie Owalnym, choć później dołączył do rozmów plenarnych. Zdaniem znawców amerykańskiej polityki to mocny znak dystansowania się ministra od polityki prezydenta.

Dlaczego mimo to Esper i Milley zdecydowali się firmować propozycję redukcji sił w Niemczech?

Wytłumaczenia można szukać na paru płaszczyznach. Jedna z nich jest personalna: wokół prezydent toczy się coraz ostrzejsza walka o podział stanowisk w razie zwycięstwa Trumpa w wyborach za cztery miesiące. Do ukarania Niemiec za zbyt niskie nakłady na obronę i wymuszenia renegocjacji umów handlowych z Unią amerykańskiego przywódcę przekonują doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Robert O’Brien i były ambasador w Niemczech Richard Grenell. Pierwszy chciałby zostać nowym szefem Pentagonu, drugi sekretarzem stanu. W ubiegłym tygodniu to O’Brien nadał racjonalny sens impulsywnej decyzji Trumpa wymierzonej w Niemcy, wskazując w komentarzu opublikowanym w „Wall Street Journal”, że Ameryka musi bardziej rozproszyć swoje siły w szczególności w Azji, aby skuteczniej odpowiedzieć na rosnącą potęgę Chin.

Romney blokuje

W tym układzie Esper miałby wyjść naprzeciw oczekiwaniom Trumpa, żeby obronić przynajmniej przez jakiś czas Pentagon i jego transatlantycką politykę.

Jednak jest to też gra sekretarza obrony na przegraną prezydenta w wyborach 3 listopada, założenie, że do odwrotu wojsk nigdy nie dojdzie, bo Trump nie zdąży ich przeprowadzić.

Decyzja zbiega się bowiem z debatą w Kongresie nad nowym budżetem obronnym. W Senacie republikanin z Utah (i kandydat partii w wyborach w 2012 r.) Mitt Romney przedstawił poprawkę, która uniemożliwia finansowanie odwrotu amerykańskich wojsk z Niemiec. Ma ona poparcie tak demokratów, jak i republikanów. Identyczną inicjatywę podjęto też w Izbie Reprezentantów.

– Z punktu widzenia strategicznego jest to plan bezsensowny – mówi przewodniczący Komisji Obrony izby niższej amerykańskiego parlamentu, demokratyczny reprezentant ze stanu Waszyngton Adam Smith.

Tydzień temu podczas błyskawicznej wizyty w Waszyngtonie Andrzej Duda próbował przekonać Donalda Trumpa do pozostawienia sił amerykańskich w Europie, utrzymania mocnych więzi transatlantyckich. Na razie nic z tego nie wyszło. W nocy z wtorku na środę (czasu warszawskiego) prezydent zatwierdził propozycję Pentagonu ograniczenia o przeszło jedną czwartą kontyngentu USA w Niemczech, choć opakowaną w pojednawcze uzasadnienie.

– Propozycja, która została zatwierdzona, nie tylko wypełnia polecenia prezydenta, ale także wzmacnia siłę odstraszania przeciw Rosji, pomaga NATO, uspokaja sojuszników, poprawia strategiczną elastyczność Stanów, w szczególności dowództwa sił amerykańskich na Europę, a także bierze pod uwagę obawy naszych wojskowych i ich rodzin – oświadczył rzecznik Departamentu Obrony Jonathan Hoffman.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997