Opublikowane w tym tygodniu dane MFW pokazują, że Covid-19 pustoszy całą Unię i cały świat. Jednak nie wszędzie w takim samym stopniu. Najboleśniej wśród krajów Wspólnoty i w ogóle krajów wysoko rozwiniętych zarazy doświadcza Hiszpania. Tu dochód narodowy w tym roku ma się załamać o 12,8 proc. W niewiele lepszej sytuacji są Włochy (-10,6 proc.), Portugalia (-10,0 proc.) i Grecja (-9,5 proc.).
O ile jednak Polska już jakiś czas temu prześcignęła te dwa ostatnie kraje, gdy idzie o poziom życia z uwzględnieniem realnej mocy nabywczej walut narodowych, o tyle Włochy i Hiszpania wydawały się jeszcze przez wiele lat poza zasięgiem naszego kraju.
Największy dług od 100 lat
Covid to zmienił. U progu 2020 r., gdy pandemia jeszcze nie dotarła do Europy, MFW szacował, że dochód na mieszkańca wynosi w naszym kraju 35,7 tys. USD. To było o kilkanaście procent mniej niż podobny wskaźnik dla Włoch (41,6 tys. USD) i Hiszpanii (43,0 tys. USD). Teraz jednak Fundusz spodziewa się, że polska gospodarka skurczy się w tym roku o 3,6 proc., najmniej ze wszystkich krajów Unii poza Litwą i Irlandią. A to oznacza, że zdecydowana większość dystansu, jaki nas oddzielał od Włochów i Hiszpanów, zostanie pokonana. Podobnego skoku Polska dokonała zresztą dziesięć lat temu w trakcie ostatniego kryzysu finansowego. Wtedy byliśmy jedynym krajem Unii, który uniknął recesji.
Także tym razem nie będzie to jednorazowy skok, lecz raczej przyspieszenie wieloletniej tendencji. Południe Europy cierpi bowiem na słabości strukturalne, które w znacznym stopniu są obce Polsce. Potężnym uderzeniem dla Hiszpanii okazało się załamanie ruchu turystycznego, który do tej pory dostarczał nawet 200 mld euro rocznie, 13 proc. PKB. Tylko w tym roku w znacznym stopniu z tego powodu wyparowało w królestwa milion miejsc pracy. MFW przewiduje, że trzeba będzie czekać do 2026 r., aby je odtworzyć. Jak podaje Eurostat, w sierpniu bez pracy pozostawało 16,1 proc. Hiszpanów w wieku produkcyjnym, ale tylko 3,1 proc. Polaków.
Innym problemem poddanych Filipa VI jest rosnący lawinowo dług. Z powodu wymykającego się spod kontroli deficytu budżetowego (14,1 proc. PKB) zobowiązania państwa poszybują w tym roku do 118 proc. PKB, najwięcej od 1905 r., gdy Hiszpania lizała jeszcze rany po katastrofalnej wojnie z USA. Polski budżet pandemia też kosztuje słono. Dług skoczył w II kwartale do 55,3 proc. PKB z 47,9 proc. na początku roku. Jednak Polska, w przeciwieństwie do Hiszpanii, wchodziła w okres zarazy ze znacznie zdrowszymi finansami publicznymi i dlatego może sobie pozwolić na większe wydatki. Teraz przed Hiszpanami bolesny proces przebudowy gospodarki, ograniczenia zależności nie tylko od turystyki, ale też budownictwa, przy większej koncentracji na produkcji. Polska takiej transformacji dokonywać nie musi.