O wielkim sukcesie negocjacyjnym donieśli w tym tygodniu przedstawiciele Unicef, agendy ONZ ds. dzieci i młodzieży, którzy od dłuższego czasu prowadzili pertraktacje z rebeliantami walczącymi z siłami prezydenta Salvy Kiira.
Od dawna wiadomo było, że powszechna praktyką jest „werbunek" młodocianych żołnierzy zmuszanych do służby pomocniczej, ale także biorących udział w regularnych walkach. Najmłodsi mają 11 lat, większość jest w wieku 14-17 lat.
„Pierwsza grupa 280 dzieci została uwolniona we wsi Gumuruk w stanie Jonglei" – głosi komunikat Unicef. Przedstawiciel Unicef w Sudanie Południowym Jonathan Veitch powiedział, że łącznie szeregi wojska ma opuścić ok. 3 tys. młodocianych żołnierzy. Zostaną oni przebadani przez lekarzy Unicefu, otrzymają cywilna odzież i paczki żywnościowe. Większości zostanie zaoferowana nauka w szkole.
To wielki sukces, bowiem do tej pory afrykańskie armie, zwłaszcza trudne do skontrolowania ugrupowania partyzanckie odmawiały negocjacji negując wręcz fakt mobilizowania dzieci, choć jest to powszechny proceder. Veitch uznaje swój sukces za połowiczny bowiem w Sudanie Południowym w różnych formacjach zbrojnych służy łącznie ok. 13 tys. chłopców poniżej 18 roku życia.
Większość zwolnionych obecnie młodocianych żołnierzy została wcielona do służby przez tzw. Demokratyczna Armie Południowego Sudanu (SSDA), stosunkowo nieliczną siłę zbrojna pod przywództwem Davida Yau Yau. Chłopcy uczestniczyli w walkach w prowincji Jonglei.