– To nic więcej jak działanie na rzecz symetrii w traktowaniu Niemców w Polsce i Polaków w Niemczech – mówi „Rzeczpospolitej” Janusz Kowalski z Solidarnej Polski. Jest posłem z Opolszczyzny, największego skupiska mniejszości niemieckiej, która liczy w Polsce około 150 tys. osób. I za sprawą poprawki, zainicjowanej przez Kowalskiego, może ona stracić część dotacji na nauczanie niemieckiego.
Polska przeznacza na ten cel 236 mln zł rocznie. Jeśli poprawka zostanie przyjęta, kwota ta stopnieje o 39 mln. O tym, że „jest bardzo duża presja wśród posłów Zjednoczonej Prawicy”, by poprzeć poprawkę, mówił we wtorek w TVP Info minister edukacji Przemysław Czarnek. Zauważył, że Niemcy nie przekazują ani eurocenta na naukę języka polskiego dla mieszkających tam Polaków. – Jeśli nie wywiązują się z zobowiązań, to my musimy zadbać o Polaków w Niemczech i dlatego posłowie chcą, żeby część środków z tej puli została przekazana, czyli 39 mln, właśnie do Niemiec na organizacje polonijne, naukę języka – powiedział.
Poseł mniejszości niemieckiej Ryszard Galla mówi, że jeśli poprawka będzie przegłosowana, w nauczaniu niewiele się zmieni, a finansowo zostaną ukarane samorządy. – Jeśli rodzice złożą deklaracje w sprawie nauczania języka mniejszości, to szkoła, zgodnie z prawem oświatowym, będzie nadal zobowiązana zorganizować te zajęcia – argumentuje.
Czytaj więcej
- Są pomysły, aby do kościołów wchodziła policja i legitymowała wiernych, czy są zaszczepieni. Absolutnie na to nie ma zgody. To szaleństwo trzeba zatrzymać - mówił w Sejmie poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski.
Zdaniem Janusza Kowalskiego nie jest to prawdą, bo po prostu zostanie zmniejszony wymiar godzin języka niemieckiego w szkołach. To jednak nie koniec problemów, jakie w ostatnich dniach przeżywa mniejszość niemiecka. Stanowisko wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych może stracić Galla, jedyny poseł reprezentujący tę społeczność.