Obecna fala „nadzwyczajnych" spraw spadkowych to skutek możliwości składania skarg nadzwyczajnych do SN od prawomocnych wyroków, nawet sprzed 20 lat. Sprzeczność orzeczeń i konieczność ich zmiany, gdyż znalazł się np. kolejny testament, to dzień powszedni sądów spadkowych. Raf jest zresztą więcej. Często rodzina nie zna krewnych, nie wie, czy kuzyni odrzucili spadek.
Trzeba jednak przyznać, że dla ochrony spadkobierców wiele zrobiono: wprowadzono zasadę dziedziczenia długów do wysokości czynnego spadku (dobrodziejstwo inwentarza), przedłużono do pięciu lat czas na żądanie zachowku i dopuszczono notariuszy do wydawania poświadczeń dziedziczenia.
Prawnicy zajmujący się spadkami, pytani o ewentualne zmiany w przepisach, nie wykazują entuzjazmu.
Droga poprawy
– Inicjatywa RPO jest słuszna, ale nie może naprawiać spraw osób, którym uda się przedrzeć przez sito skargi nadzwyczajnej. W prawie spadkowym rygorystyczne terminy nader często opowiadają się za stabilnością orzeczeń i ich skutków, a liczba skarg nadzwyczajnych świadczy, że to bezpieczeństwo jest pozorne, że zwykłe środki odwoławcze nie wystarczają. Niezbędne jest uleastycznienie całej procedury spadkowej po głębszym przemyśleniu – ocenia prof. Bogudar Kordasiewcz z DWF Polska.
– Po co szukać aktów stanu cywilnego sprzed 100 lat? Można poprzestać na zgodnym oświadczeniu uczestników postępowania z zagrożeniem kary za podanie nieprawdy. Po co stwierdzać nabycie spadku przez osoby z kolejnych pokoleń? Wystarczy orzec prawo tego ostatniego – to postulaty adwokata Romana Nowosielskiego. – I potrzebny jest większy nacisk na testamenty urzędowe, w szczególności notarialne, kosztem własnoręcznego i ustnego – dodaje Nowosielski.
Koniec z dublowaniem
Zdaniem adwokata Andrzeja Michałowskiego stary postulat upraszczania prawa o spadkach wydaje się wypełniony i problemy ze wznawianiem postępowań spadkowych są w dużym stopniu pochodną tego uproszczonego procedowania, m.in. zapewnień spadkowych.