Wnuczka wystąpiła więc z pozwem, aby przeniosły na nią własność lokalu nieodpłatnie. Cały spadek został wyceniony na 482 tys. zł, więc każdej z sióstr przypadło po 241 tys. zł. Tymczasem mieszkanie warte jest 336 tys. zł.
Sąd Okręgowy jej żądanie oddalił, uznając, że sprzeciwia się temu art. 998 k.c., który stanowi, że spadkobierca uprawniony też do zachowku (jak obie córki) ponosi odpowiedzialność za zapisy tylko ponad udział spadkowy, tutaj ponad 241 tys. zł, więc nie ma nadwyżki.
Jest jednak inna koncepcja, że ową nadwyżkę należy liczyć od kwoty zachowku i wtedy wnuczce od matki i ciotki przypadałoby po ok. 120 tys. zł.
Rozpatrując apelację wnuczki, warszawski SA (sędziowie Ewa Kaniok, Ewa Jończyk i Bogdan Świerczakowski, sprawozdawca), wystąpił z tymi wątpliwościami w pytaniu prawnym do SN. Sędziowie wskazali, że po przyjęciu pierwszego stanowiska zapis testamentowy dla najbliższych krewnych byłby praktycznie nieściągalny. Jest też słabiej chroniony niż prawo do spadku, w tym do zachowku dla najbliższych krewnych.
A to komentarz prof. Bogudara Kordasiewicza, radcy prawnego:
– W mojej ocenie testatorka nie uczyniła na rzecz wnuczki zapisu, ale ustanowiła ją spadkobiercą. Błędna kwalifikacja testamentu postawiła sądy przed dylematem w kolejnych postępowaniach. Przecież w razie przyjęcia pierwszej ewentualności wnuczka nie otrzyma niczego. Taka wykładnia w najbardziej typowych sytuacjach ruguje zapis z systemu prawnego. A nie jest to kompetencja interpretatorów prawa. Należy o tym pamiętać przy rozstrzyganiu problemów prawnych.