Chodzi o projekt ustawy przedłużającej zamrożenie cen energii i ułatwiającej wznoszenie wiatraków, wniesiony w ubiegłym tygodniu do Sejmu przez posłów Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050-TD. Proponowane regulacje mają też skorygować uchwaloną w lipcu tego roku i wdrażaną właśnie etapami dużą reformę zagospodarowania przestrzennego (DzU z 2023 r., poz. 1688).
Okazuje się jednak, że przyjęcie przepisów w proponowanym brzmieniu zablokuje możliwość budowania na podstawie decyzji o warunkach zabudowy. Te nie będą mogły zostać wydane po 1 stycznia 2026 r. do końca 2027 r. W tym czasie nowe domy będzie można wznosić jedynie na terenach objętych miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.
Czytaj więcej
W niedzielę wchodzi w życie ustawa wdrażająca reformę planowania przestrzennego, a nie ma aktów wykonawczych.
24-miesięczna luka
W poselskim projekcie wydłużono moc aktualnych studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin do końca 2027 r. Prawnik Piotr Jarzyński z Kancelarii Prawnej Jarzyński & Wspólnicy podkreśla, że skoro ma być przesunięty okres obowiązywania studiów, a tym samym uchwalenia zastępujących je planów ogólnych gmin do 31 grudnia 2027 r., to w lipcowej nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym powinna zostać zmieniona data w art. 59 ust. 3 z „1 stycznia 2026 r.” na „1 stycznia 2028 r.”. Zgodnie z tym przepisem wydanie „wuzetki” na wniosek złożony od 1 stycznia 2026 r. jest możliwe, jeżeli w danej gminie wszedł w życie plan ogólny gminy.
Bez zmiany daty nastąpi paraliż w wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy w tych gminach, w których do końca 2025 r. nie wejdzie w życie plan ogólny. W praktyce samorządy nie będą mogły procedować nowych wniosków o warunki zabudowy od 1 stycznia 2026 r. i zmuszone zostaną do lokalizacji zabudowy jedynie na podstawie planów miejscowych lub zintegrowanych planów inwestycyjnych. A jak podkreśla prawnik, dziś to na „wuzetkach” w znacznej mierze opiera się proces inwestycyjny zabudowy nieruchomości.