„Bezkarność plus" i „parasol dla złodziei" to najłagodniejsze określenia, których opozycja używała w środę podczas sejmowej debaty nad projektem autorstwa posłów PiS. Ma ona uwolnić od kar osoby łamiące prawo pod szyldem walki z koronawirusem. Wobec sprzeciwu nie tylko opozycji, ale też posłów z Solidarnej Polski PiS nieco zmodyfikował projekt.
Pierwotna propozycja polegała na dodaniu do ustawy o zwalczaniu Covid-19 przepisu art. 10d brzmiącego: „Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania Covid-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione". Było to zatem wprowadzenie tzw. kontratypu ustawowego, czyli określenie czynu karalnego, za który sprawca nie ponosi kary.
Czytaj także: Robert Gwiazdowski: Bezkarność plus
Legalizacja bezprawia
Takie właśnie sformułowanie projektu spowodowało gremialny sprzeciw posłów opozycji, którzy wskazywali, że jest to otwarcie pola do urzędniczych nadużyć.
– To legalizacja działania poza prawem – mówił poseł Jarosław Urbaniak (PO). A Krzysztof Bosak (Konfederacja) zacytował myśl niemieckiego filozofa i prawnika Gustawa Radbrucha: „prawo krańcowo niesprawiedliwe nie jest prawem" i domagał się odrzucenia ustawy. Wielu posłów wskazało, że ustawa zagwarantuje bezkarność urzędnikom państwowym mianowanym przez obecną ekipę rządzącą.