Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli taka praktyka stwarzała warunki zakupu towarów i usług w niekonkurencyjnych cenach oraz faworyzowania wybranych podwykonawców. Tym samym, w ocenie NIK, mogło powstać ryzyko korupcji.
Przywięzienne zakłady korzystały z artykułu 4d ust. 1 pkt 8 ustawy Prawa zamówień publicznych, który umożliwiał udzielanie zamówień z wyłączeniem Pzp za pośrednictwem przywięziennych zakładów pracy. NIK uważa, że rozluźnienie rygorów ustawy w celu aktywizacji zawodowej osadzonych w praktyce nie sprzyjało wzrostowi zatrudnienia osób pozbawionych wolności i ich resocjalizacji.
Jak wyjaśnia NIK, przywięzienne zakłady pracy, które otrzymywały zamówienia w trybie 4d od zamawiających, tj. jednostek podległych i nadzorowanych przez Ministra Sprawiedliwości – Prokuratora Generalnego pełniły, co do zasady, jedynie rolę pośredników. Faktyczną realizację zadań powierzały podwykonawcom, tj. podmiotom trzecim nieposiadającym statusu przywięziennego zakładu pracy. W przypadku zakładów prowadzonych w formie przedsiębiorstw państwowych, zlecanie kolejnym podwykonawcom zamówień nie było objęte ustawą Pzp, ponieważ zakłady te nie są zobowiązane do jej stosowania. W takich przypadkach zakłady mogły swobodnie wybierać podwykonawców, będąc zarazem stroną umowy z zamawiającym, który udzielił im zamówienia w trybie niekonkurencyjnym.
Art. 4d ustawy Pzp wymaga by zamówienia były kierowane do przywięziennych zakładów mogących samodzielnie wykonać zadanie. Przekierowanie zleceń do podwykonawców powinno odbywać się jedynie w wyjątkowych przypadkach.
NIK zwraca uwagę, że przywięzienne zakłady, prowadzone w formie przedsiębiorstw państwowych, wykonywały jedynie niewielką część prac zlecanych przez zamawiających. Głównie pobierały swego rodzaju „marżę” dla siebie. Dla zamawiających tryb 4d był atrakcyjny, bo zwalniał ich od żmudnej i trudnej procedury przetargowej - czytamy.