Generalnie skupiamy się na przedawnieniu własnych roszczeń, aby ich nie przegapić, a w ostatnich latach ich okresy, w różnych sprawach różne, zostały istotnie skrócone Najdłuższy dziesięcioletni do sześciu lat. Co ma jednak robić dłużnik?
Po pierwsze, musi obserwować wierzyciela, czy wykazuje on aktywność, a zgłoszone do sądu tzw. zawezwanie do próby ugodowej było formalnie poprawne, gdyż tylko takie przerywa przedawnienie. Poprawne nie oznacza, że ma być skuteczne, gdyż w lwiej części nie są one skuteczne i w praktyce służą nie ugodzie, ale przerwaniu przedawnienia.
Czytaj także: Na uchwałę czekają frankowicze i banki
Zgodnie bowiem z art. 124 § 2 kodeksu cywilnego w razie przerwania przedawnienia przez czynność w postępowaniu przed sądem, w tym tzw. zawezwanie do próby ugodowej, sąd polubowny albo wszczęcie mediacji, przedawnienie nie biegnie na nowo, dopóki postępowanie to nie zostanie zakończone.
A jak wyjaśnił w niedawnym wyroku Sąd Najwyższy, uwzględnienie wniosku wierzyciela o nadanie klauzuli wykonalności, bez której komornik nie może wszcząć egzekucji, kończy się dla niego dopiero z chwilą doręczenia mu wyroku z tą klauzulą (czyli tytułu wykonawczego). Przedawnienie biegnie bowiem przeciw wierzycielowi tylko wtedy, kiedy może on dochodzić roszczenia, a z tego nie korzysta. Tu jest pewne ryzyko dla dłużnika: może sądzić, że termin przedawnienia minął, a okazuje się, że nie.