We wtorek ma toczyć się druga część przerwanej 3 marca br. rozprawy pełnego składu Trybunału, który ma dokonać kontroli wykładni dokonanej przez Sąd Najwyższy podważającej status ok. 400 nowych sędziów, w tym 37 z SN. Chodzi w uchwałę 59 "starych" sędziów SN z 23 stycznia br. podjętą bez udziału z woli I prezes SN Małgorzaty Gersdorf 37 nowo mianowanych sędziów.
Uchwała owa rozszerzyła możliwość wzruszania wyroków, gdy w ich wydawaniu uczestniczył sędzia wybrany według nowych zasad, czyli z udziałem nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Formalnie uchwała nie zakwestionowała powołania tych sędziów, ale ich kompetencje do orzekania, co zdaniem części prawników znaczy to samo.
Na skutek tej uchwały część nowych sędziów nie orzeka, czekając na rozstrzygnięcie TK. Wniosek marszałek sprowadza się do pytania czy SN był uprawniony przy wdrażaniu wyroku TSUE faktycznie dokonać zmian ustroju i organizacji wymiaru sprawiedliwości. Jak się wydaje, 3 marca TK przeprowadził lwią cześć rozprawy i raczej nieoczekiwanie ją wtedy zakończy.
Już w poniedziałek natomiast TK przystąpi do do zbadania odrębnie złożonego wniosku premiera Mateusza Morawieckiego o zbadanie tej samej uchwały trzech połączonych Izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN z 23 stycznia 2020 r. Premier zarzuca m.in., że bezpodstawnie dzieli ona sędziów, nawet w samym SN, w zależności w jakim okresie zostali powołani.
Co się tyczy sporu kompetencyjnego to Anna Surówka-Pasek Surówka, minister z Kancelarii Prezydenta mówiła podczas pierwszej rozprawy, że SN uchwalając uchwałę wkroczył w kompetencję prezydenta do powoływania sędziów co może naruszyć zasadę nieusuwalności sędziów.