Rzecznik SN rezygnuje: Nie chcę być twarzą nowego sądu
Ruch prezydenta
Piłka jest teraz w rękach prezydenta i właściwie nie może już czekać. Pytanie, jaką drogą zainstaluje następcę prof. Gersdorf. Prezes SN nie przeprowadziła przed końcem swej kadencji, choć ustawa tego wymagała, wyboru przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN pięciu kandydatów, spośród których prezydent mianuje nowego prezesa. Jako uzasadnienie podała epidemię. A zgodnie z ustawą o SN w razie niewybrania kandydatów na pierwszego prezesa, co powinno nastąpić w drugiej połowie marca (zresztą prof. Gersdorf zwołała zgromadzenie, by potem z powodu epidemii je przesuwać), prezydent „niezwłocznie powierza" obowiązki pierwszego prezesa SN wskazanemu przez siebie sędziemu SN, który w ciągu tygodnia zwołuje Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN w celu wyboru kandydatów na pierwszego prezesa. Co ważne, wystarczy obecność na tym posiedzeniu 32 sędziów, więc ewentualny opór starych sędziów nie będzie miał znaczenia.
Przyznała to zresztą sama prezes Gersdorf, odpowiadając na ponaglenia prawników wspierających opozycję, że w zgromadzeniu uczestniczyliby nowi sędziowie SN, więc jest praktycznie pewne, że przedstawiliby kandydata „odpowiadającego oczekiwaniom prezydenta".
Internetowo lub tradycyjnie
Wybory kandydatów polegają na tym, że każdy z głosujących ma jeden głos, więc wśród wybranych zapewne będzie też kandydat nowych sędziów, chyba że bardzo by się podzielili. A prezydent wybrać może nawet tego z najmniejszą liczbą wskazań. Pojawiały się w SN głosy, że ta procedura narusza prawa SN, ale biegu wyborów raczej one nie zmienią.
Drugą drogę wskazuje art. 111 § 4, który stanowi, że jeżeli stanowisko pierwszego prezesa SN zostanie zwolnione, prezydent powierza kierowanie SN wskazanemu sędziemu do czasu powołania prezesa. W ocenie sędziego SN Kamila Zaradkiewicza ta ścieżka mogłaby być wykorzystana, gdyby zupełnie nie dało się przeprowadzić wyborów w SN. Ale nowi sędziowie i pewnie część starych nie widzą przeszkód, by je przeprowadzić i w ostatnim czasie pojawiły się dwie propozycje: głosowania internetowego albo tradycyjnego, z tym że sędziowie zebraliby się w kilku salach SN.
Gdyby prezydent nie skorzystał z tych uprawnień, kierowanie SN przypadłoby najstarszemu stażem prezesowi Izby Pracy Józefowi Iwulskiemu, który zastępował już prezes Gersdorf w czasie jej kilkumiesięcznego „zawieszenia". Ze strony rządowej i sympatyzujących z nią mediów już wtedy pojawiały się zarzuty, że sędzia orzekał w sądzie wojskowym w czasie stanu wojennego. Mało zatem prawdopodobne, że prezydent do tego dopuści.