Kontrasygnata Tuska to jednak nie był błąd? Ujawniono nowe fakty

Ujawnione przez dziennikarzy Onetu fakty mogą podważać tezę, że zgoda premiera Donalda Tuska na tzw. neosędziego była efektem błędu.

Publikacja: 30.08.2024 12:37

Premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej w ogrodach KPRM w Warszawie

Premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej w ogrodach KPRM w Warszawie

Foto: PAP/Paweł Supernak

mat

Zgoda premiera na wyznaczenie tzw. neosędziego Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, które ma dokonać wyboru prezesa tej izby, wywołało ogromne kontrowersje. Pojawiły się spekulacje, że zgoda na powierzenie pieczy nad przeprowadzeniem wyboru nowego prezesa Izby Cywilnej SN jest elementem politycznego dealu z prezydentem.

Donald Tusk: nastąpił błąd

W środę do tej sytuacji odniósł się sam premier Donald Tusk. – Chcę bardzo wyraźnie powiedzieć: nastąpił błąd. Zadaniem premiera jest podpisywanie setek dokumentów, czasami kilkudziesięciu dziennie i one się dzielą na dokumenty bardziej techniczne i bardziej merytoryczne. Urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisywania nie dostrzegł polityczności, który stanowił o nominacji dla neosędziego, która wymagała mojego podpisu. Doszło do sytuacji, do której nie powinno było dojść – oświadczył szef rządu. 

Urzędnikiem, który przygotowywał te dokumenty, miał być minister Maciej Berek, wieloletni szef Rządowego Centrum Legislacji, obecnie przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów. Oddał się do dyspozycji premiera.

– Paradoks polega na tym, że jest jednym z najbardziej kompetentnych ludzi w rządzie, jakich życiu spotkałem, i był zawsze zaangażowany w walkę o praworządność – dodawał premier. I choć zapewniał, że jest świadomy konsekwencji pomyłki, to bagatelizował jej skutki.

Czytaj więcej

Premier zaakceptował neosędziego przez pomyłkę. Jej skutki są jednak nieodwracalne

Maciej Berek był od początku bardzo ostrożny

Osoby z Kancelarii Prezydenta, z którymi rozmawiali dziennikarze portalu Onet.pl, nie wierzą, że — jak twierdzi premier — zgoda na Wesołowskiego była przypadkowym błędem.

Podkreślają, że premierowski minister Maciej Berek był od początku bardzo ostrożny podczas wybierania sędziego, który ma przeprowadzić wybory w Sądzie Najwyższym. Pierwszym kandydatem Dudy do przeprowadzenia wyborów w Izbie Cywilnej była I prezes SN Małgorzata Manowska, jedna z jego najbardziej zaufanych sędziów, która także pracuje w Izbie Cywilnej SN. Berek się na to nie zgodził.

Dziennikarze Onetu zwracają uwagę, że cała ta sytuacja w innym kontekście stawia słowa szefa rządu, że doszło do pomyłki. - Skoro Berek odrzucił Manowską, może to świadczyć o tym, że w pełni panował nad procesem wyboru sędziego przeprowadzającego wybory w Sądzie Najwyższym. Trudno zatem uznać, że nie zwrócił uwagi na Wesołowskiego - czytamy.

Czytaj więcej

Prof. Wróbel o błędzie Tuska: Jestem przerażony, tracę zaufanie

Zgoda premiera na wyznaczenie tzw. neosędziego Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, które ma dokonać wyboru prezesa tej izby, wywołało ogromne kontrowersje. Pojawiły się spekulacje, że zgoda na powierzenie pieczy nad przeprowadzeniem wyboru nowego prezesa Izby Cywilnej SN jest elementem politycznego dealu z prezydentem.

Donald Tusk: nastąpił błąd

Pozostało 88% artykułu
Nieruchomości
Posiadaczy starych kominków czeka kara lub wymiana. Terminy zależą od województwa
W sądzie i w urzędzie
Prawo jazdy nie do uratowania, choć kursanci zdali egzamin
Prawo karne
Jest śledztwo w sprawie przerwania wałów w Jeleniej Górze Cieplicach
Prawo dla Ciebie
Pracodawcy wypłacą pracownikom wynagrodzenie za 10 dni nieobecności
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Prawo karne
Powódź 2024. Szaber to kradzież zasługująca na szczególne potępienie