Poza tym musimy zinformatyzować nasze sądy i postępowania sądowe. Nie ma innej drogi. Chodzi przede wszystkim o wspomaganie sędziów w orzekaniu. W powtarzalnych sprawach, takich jak np. sprawy frankowe, orzeczenie wraz z uzasadnieniem powinno być proponowane przez system. Z kolei nowe nakazy zapłaty powinny być wydawane w pełni elektronicznym postępowaniu. Inna rzeczą jest możliwość szerszej kontroli takich nakazów. W tym zakresie liczę na dobrą współpracę z Komisją Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego i Komisją Kodyfikacyjną Prawa Karnego. Można powiedzieć, że w sądownictwie jesteśmy na etapie starych nokii, zamiast posługiwać się smartfonami. Niezbędne jest też „dokadrowanie” sądów o pracowników i asystentów sędziów z godnymi wynagrodzeniami.
Czy komisja zamierza pracować też nad rozwiązaniami dotyczącymi Trybunału Konstytucyjnego?
Na razie nie było o tym mowy i uważam, że nie będzie. Nie dlatego, że Trybunał Konstytucyjny nie wymaga głębokiej naprawy, ale dlatego, że jest to specyficzny sąd konstytucyjny. Plan przywrócenia go społeczeństwu został już przedstawiony, a projekt jest już procedowany w Sejmie.
Zapewne była mowa o potrzebach reformy prokuratury. Pomimo zmian kadrowych w prokuraturze obserwujemy kryzys zarówno wizerunkowy jak i na szczytach władzy tej instytucji. Czy macie już jakiś pomysł jak go rozwiązać?
W ostatnim czasie współpracowałem z koleżankami i kolegami ze stowarzyszenia prokuratorskiego Lex Super Omnia, uczestniczyłem w spotkaniach i rozmowach, które skupiały się wokół tego, jak odpolitycznić prokuraturę. Powstały co najmniej dwa projekty reformy, które mogą być punktem wyjścia do dyskusji w komisji. Odpolitycznienie prokuratury to też cel ministra Bodnara. Jednym z pierwszych elementów, który może nas do tego zbliżyć, będzie rozdział urzędu prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości. Zastrzegam jednak, że jest to tylko jeden z elementów kompleksowej reformy prokuratury.
Jednym z palących problemów wymiaru sprawiedliwości w Polsce są głodowe wynagrodzenia pracowników sądów i prokuratury, których duża część zarabia najniższą krajową. Czy zamierzacie zająć się tą sprawą?
Znaczące podwyżki wynagrodzeń pracowników sądownictwa to element niezbędny do przyśpieszenia pracy wymiaru sprawiedliwości. Musimy jednak pamiętać, że komisja kodyfikacyjna ma za zadanie opracować rozwiązania ustrojowe, a za płace w sądach i prokuraturze odpowiada bezpośrednio resort sprawiedliwości we współpracy z ministrem finansów. Zapewne będziemy starali się uporządkować relacje dotyczące pracy referendarzy, asystentów, asesorów. Jednak sama ustawa dotycząca pracowników będzie domeną ministerstwa. Mnie nie trzeba przekonywać do tego, że powinni być oni właściwie wynagradzani. Uważam, że obecny poziom ich wynagrodzenia to wstyd dla państwa polskiego. Prowadzi to do tego, że w sądach nie ma kto pracować. Sędziowie nie mają swoich stałych protokolantów, rotacja w dużych miastach jest ogromna, więcej pracowników odchodzi, niż przychodzi do sądów. Należy to zmienić, ale to już rola ministerstwa.
Plany pracy komisji wydają się obszerne, ale na końcu i tak los ustawy zależy od podpisu prezydenta. Czy będziecie brali pod uwagę prezydenckie weto, pracując nad przepisami?
Moim zadaniem jako szefa komisji kodyfikacyjnej jest przygotowanie dobrych przepisów, a nie zadbanie o ich poparcie na poziomie politycznym. Oczywiście bierzemy pod uwagę weto pana prezydenta, jednak widzę pewne pole, w którym prezydent może skłonić się do akceptacji naszych pomysłów.
Pamiętajmy też, że rozmawiamy o kompleksowych kodyfikacjach, a ich nie pisze się w trzy tygodnie. Na prace nad nimi trzeba przeznaczyć mnóstwo czasu, a potem muszą przejść ścieżkę legislacyjną w Sejmie i w Senacie. Niewykluczone zatem, że takie rozwiązania trafią na biurko prezydenta już po wyborach.
Liczy pan na to, że wasze projekty trafią już do nowego prezydenta?
Nie, ale jestem realistą. Liczę na to, że pierwsze dobre projekty, które wyjdą z naszej komisji, będą procedowane przez parlament za kilka miesięcy, a najdalej za rok.
Marek Domagalski: Trudny czas na kodyfikacje
Komisje kodyfikacyjne mają sens, jeśli dokonują gruntownego przeglądu prawa, a uchwalone kodeksy będą obowiązywać przynajmniej przez dziesiątki lat. Ich celem nie jest szykowanie prawniczych prowizorek.