Przeanalizujmy zarzuty formułowane przez posłów. Pierwszy dotyczy skupu obligacji, bez należytego upoważnienia od Rady Polityki Pieniężnej. W trakcie pandemii koronawirusa NBP skupił obligacje o łącznej wartości nominalnej 144 mld zł. Sprawa nie jest jednoznaczna, czy można tak było zrobić, zdania wśród ekspertów są podzielone.
Mimo czynionych starań nie otrzymałem do wglądu jakichkolwiek uchwał RPP, które udzielałyby Zarządowi NBP upoważnienia do tego typu operacji. Jeżeli takie były, to nie znamy ich zakresu przedmiotowego i okresu obowiązywania. Jak powszechnie wiadomo, skup aktywów był przez bank centralny prowadzony do późnego 2021 roku, czyli już w warunkach rosnącej ponad cel inflacji oraz jeszcze co najmniej po pierwszej podwyżce stóp procentowych. Były to więc działania sprzeczne z logiką, a przede wszystkim – z konstytucyjną misją NBP. Jeśli zaś chodzi o sam mechanizm udziału banku centralnego w finansowaniu potrzeb pożyczkowych państwa w okresie pandemii, trzeba mieć na uwadze, że na mocy przyjętych wówczas rozwiązań wyprowadzono istotną część dochodów i wydatków poza budżet państwa, do tzw. funduszy parabudżetowych, aby nie podlegać rygorom, które wynikają m.in. z art. 220 ust. 2 Konstytucji. Zdaniem posłów wnioskodawców doszło w ten sposób do obejścia prawa, które również jest w istocie jego naruszeniem.
NBP odpierało już wcześniej zarzut co do występowania deliktu konstytucyjnego, podnosząc, że w ramach strukturalnych operacji otwartego rynku nie skupował obligacji na rynku pierwotnym. NBP wcześniej kupował od banków obligacje skarbowe w ramach operacji wolnego rynku, czego nikt nie kwestionował. Czym się te sytuacje równią i jaki w takim razie miałby tym razem być mechanizm finansowania potrzeb finansowych rządu prze NBP?
Operacje otwartego rynku są prowadzone przez banki centralne na całym świecie. Nie ma w nich niczego złego, wręcz przeciwnie, jeśli służą realizacji zadań NBP i osiąganiu jego celów, takich jak np. dostarczenie płynności do sektora bankowego. Przede wszystkim jednak powinny być realizowane w warunkach rynkowych. W odniesieniu do działań NBP w tamtym czasie stawia się dwa kluczowe zarzuty. Pierwszy z nich koncentruje się na wytknięciu, że skup obligacji, w warunkach istotnej nadpłynności sektora bankowego, nie był determinowany potrzebami polityki pieniężnej. Drugi, moim zdaniem poważniejszy, że istotna część przeprowadzonych operacji nie była realizowana w warunkach rynkowych, gdyż na całym kilkuetapowym odcinku – od wyemitowania papierów dłużnych do ich skupu przez bank centralny – obligacje nie mogły nawet uplasować się na rynku, gdyż obrót nimi odbywał się wyłącznie „pod ladą”. Taka praktyka, jeżeli zostałaby potwierdzona w postępowaniu dowodowym przed sejmową komisją odpowiedzialności konstytucyjnej, mogłaby zostać uznana za naruszającą nie tylko postanowienia Konstytucji, ustawy o NBP, ale również art. 123 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Inny z formułowanych zarzutów brzmi, że prezes NBP w latach 2020- 2022 podejmował interwencje walutowe bez należytego upoważnienia od Zarządu NBP, a co najmniej cześć z nich miała na celu osłabienie wartości polskiej waluty, co miało naruszać ustawę NBP i konstytucję?
Co do braku upoważnienia od Zarządu NBP, nie mogę się wypowiedzieć, gdyż z uwagi na brak dostępu do dokumentów źródłowych nie mam wiedzy pozwalającej mi to potwierdzić albo temu zaprzeczyć. Rozumiem, że posłowie wnioskodawcy dysponują w tym zakresie jakąś unikalną informacją lub uzasadnionym podejrzeniem, które należy zweryfikować w stosownym postępowaniu. Faktem jest jednak to, że została upubliczniona informacja o zrealizowanej w grudniu 2020 roku „szarży” NBP ukierunkowanej na osłabienie złotego, która zakończyła się „sukcesem”. Akcja ta przełożyła się na zwiększenie w sensie księgowym wyniku finansowego banku za tamten rok i odprowadzeniem znaczącej sumy prawdziwych pieniędzy do budżetu państwa. Trzeba jednak pamiętać, że to umocnienie złotego, a nie jego osłabienie, sprzyja doprowadzeniu do lub utrzymaniu inflacji w celu. A przecież od tamtego momentu dynamika wzrostu cen w Polsce zaczęła wymykać się spod kontroli, by w perspektywie zaledwie kilku miesięcy opuścić dopuszczalne pasmo. Istnieją zatem wzorce konstytucyjne i ustawowe, z którymi można by skonfrontować omawiane działania prezesa Glapińskiego.