Tak twierdzą prawnicy, z którymi rozmawiała Rzeczpospolita. Niestety – dodają - nierzadko akta dotyczące inwigilacji są niekompletne. Przykładem jest precedensowy wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, którego uzasadnienie zostało opublikowane w ubiegłym tygodniu. Chodzi o sprawę karną funkcjonariuszki ABW oskarżonej o ujawnienie tajnych informacji i jej znajomego, który miał podżegać kobietę do udostępnienia mu tajnych danych. Rozstrzygając apelację w tej sprawie wrocławski sąd uniewinnił mężczyznę uznając, że materiały zebrane w ramach kontroli operacyjnej nie mogły stanowić dowodu w tej sprawie. Wskazał na dwa powody tej decyzji.
Pegasus nielegalny
Po pierwsze materiały zostały zebrane przez służby za pomocą oprogramowania szpiegującego, którym był najprawdopodobniej Pegasus. A na stosowanie takiego systemu, który posiada niezwykłe możliwości ingerencji w urządzenia elektroniczne, zdaniem sądu, polskie prawo nie pozwala.
Po drugie, w tej sprawie szef CBA dwukrotnie odmówił sądowi ujawnienia pełnego uzasadnienia wniosków o zastosowanie kontroli operacyjnej w tej sprawie. Wobec tego sąd uznał, że bez pełnych wersji tych wniosków nie jest możliwe ustalenie, że zarządzenie inwigilacji wobec oskarżonego mężczyzny było konieczne i zostało przeprowadzone legalnie. W konsekwencji dowody pozyskane w tak sposób sąd uznał za nieważne.
Jak się okazuje praktyka CBA w tej sprawie nie jest wyjątkiem, a pełne uzasadnienia wniosków o kontrolę operacyjną nierzadko nie są dołączane do akt sprawy i materiałów, które trafiają na biurka prokuratorów i sędziów rozstrzygających w sprawie karnej.